Dziennik Marca dotarł do skargi prokuratury, w którym przytoczono przykładowe "przysługi", które José Maria Enriquez Negreira mógł wyświadczyć FC Barcelonie w zamian za 7,5 miliona euro. Choć wykluczono kupowanie meczów poprzez opłacanie sędziów, prokuratura sugeruje też szereg innych kontrowersyjnych działań. Joan Laporta stara się z kolei udowodnić najważniejszym partnerom niewinność klubu.
Wielką niewiadomą w całej sprawie Negreiry jest to, co konkretnie kupowała przez lata Barcelona, płacąc 7,5 mln euro firmom byłego wiceprezesa Komitetu Technicznego Sędziów i jego synowi. Oczywiste jest, że istniały raporty sędziowskie, co jasno wynika ze streszczenia tego procesu, do którego dotarła Marca, jednak ta kwota znacznie przekracza wartość tych raportów i nagrań. Trzeba również wykluczyć kupowanie meczów poprzez opłacanie sędziów. Choć w niektórych mediach pojawiają się na ten temat spekulacje, to w rzeczywistości nie ma na to żadnych dowodów. Prokuratura przyznaje to w swojej skardze. Zwraca jednak uwagę na niektóre "przysługi", które Enríquez Negreira, jako wiceprezes CTA, mógł wyświadczyć Barcelonie w zamian za wypłatę tych dużych sum pieniędzy.
Owe "przysługi" czy "rekomendacje", jak określa je prokuratura, mogą skupiać się na aspektach piłkarskich, na które CTA mogło mieć jakiś wpływ: od mianowania sędziów Komisji Rozgrywkowej (Barcelona zawsze narzekała, że jest ona pełna madridistów) po przedłużanie licencji dla zawodników pierwszej drużyny czy rekomendację, od których zagrań (żółte, czerwone kartki kartki, etc...) warto się odwoływać lub nie. Oto tekst, który pojawia się w raporcie prokuratora:
JOSE MARIA ENRIQUEZ NEGREIRA, poprzez firmę DASNIL, miał ustne porozumienie z FC BARCELONĄ, które utrzymywał w ścisłej tajemnicy, także dla administratora spółki, swojego syna Javiera Enríqueza Romero, którego jedyną funkcją było sporządzanie drobnych raportów arbitrażowych, o które prosił José Maria Enríquez Negreira. Stosunki między firmą DASNIL JOSE MARII ENRIQUEZA NEGREIRY a FC BARCELONĄ były na poziomie prezesowskim. Umowa ta obejmowała doradztwo lub zalecenia z punktu widzenia kierownictwa. Aby łatwiej było to zrozumieć, przykładem takich zaleceń może być:
Złożenie wniosku o zwiększenie liczby licencji federacyjnych, aby drużyny mogły mieć więcej niż 25 zawodników w każdym sezonie.
Prośba, aby Komisja Rozgrywkowa (odpowiedzialna za sankcje dla zawodników) nie składała się w całości z sędziów z Madrytu.
Wniosek, aby Klub miał swojego pośrednika w kontaktach z federacją, który dbałby o relacje instytucjonalne.
Wysyłanie przedstawiciela na pożegnalne hołdy dla sędziów Primera Divisón na zakończenie ich kariery.
Rekomendowanie, od których żółtych lub czerwonych kartek można się odwołać po meczu, ponieważ decyzja sędziego może być wątpliwa technicznie.
Informowanie lub doradzanie o każdej wizycie instytucjonalnej RFEF lub CTA, aby Klub mógł utrzymać dobre relacje instytucjonalne.
Informowanie Klubu o ewentualnych interesach lub nieporozumieniach pomiędzy Federacją a LFP (Profesjonalną Ligą Piłkarską), lub opisywanie kandydatów na prezydenta LFP.
W tym aspekcie, a także zgodnie z informacją prokuratora, Enríquez Negreira "dzielił się swoim know-how (kryteria, wiedza, doświadczenie...) jako były sędzia międzynarodowy i dyrektor federacji przez wiele lat".
Joan Laporta pozostaje nieugięty w swojej obronie, że Barcelona nigdy nie kupowała sędziów. Prezydent Barçy musi wkrótce wyjaśnić na konferencji prasowej wszystkie szczegóły kontrowersyjnej obsługi i kontraktu byłego wiceprezydenta CTA, ale zanim uda się do mediów, udzieli wyjaśnień do tych sektorów, które uzna za najważniejsze, w formie listu. Według dziennika Marca prezydent już zaczął to robić.
Klub przeprowadza różne działania instytucjonalne, aby zaoferować jak najwięcej informacji socios, sponsorom, inwestorom i głównym organom federacji. Barcelona wyśle więc różne listy do sektorów, które uważa za najważniejsze, wyjaśniając swoją wersję tego, co miała na celu umowa z Enríquezem Negreirą.
Dla Barcelony najważniejsze jest oczyszczenie swojego wizerunku, który został dość mocno nadszarpnięty, nie tylko w oczach społeczności i organizacji piłkarskich, ale także w oczach inwestorów. Jak informuje Marca, niektórzy sponsorzy, fundusze i firmy zwróciły się w ostatnich dniach do klubu z prośbą o wyjaśnienia w sprawie Negreiry. Zarząd Joana Laporty ma pod koniec tego tygodnia ogłosić firmę, która pomoże sfinansować Espai Barça, a zainteresowane firmy chciały się upewnić, że klub działał zgodnie z prawem. Ambitny projekt Barçy będzie kosztował około 1,5 miliarda euro, z czego większość zostanie przeznaczona na przebudowę stadionu.
W liście wysłanym do głównych partnerów, Laporta utrzymuje niewinność wszystkich osób odpowiedzialnych za klub i usprawiedliwia stosunek z Enríquezem Negreirą i jego synem. Klub zlecił też przeprowadzenie zewnętrznego dochodzenia, aby zapewnić przejrzystość. Gdy zarząd będzie miał już wnioski, prezydent zwoła konferencję prasową.
Komentarze (29)
Bo to np jest chyba oczywiste:
"Prośba, aby Komisja Rozgrywkowa (odpowiedzialna za sankcje dla zawodników) nie składała się w całości z sędziów z Madrytu."
Albo takie coś:
"Rekomendowanie, od których żółtych lub czerwonych kartek można się odwołać po meczu, ponieważ decyzja sędziego może być wątpliwa technicznie." Tylko do tego to powinni byle jakiego emerytowanego sędziego wziąć.
To rzeczywiście może wyglądać tak, że Barca płaciła bo w pewnych sprawach i sytuacjach była "ofiarą", a nie chciała nią być, a teraz może być pod ponownym atakiem z tej samej strony, wykorzystującym obecną sytuację by ponownie zrobić z niej ofiarę, robiąc z niej perfidnie tego złego.
A jeśli Laporta sam o tym nie powie, to niech ktoś ma jaja zapytać. Bo to jest niewytłumaczalne.