Pokora Jordiego Alby jednym z symboli dojrzałości i spójności drużyny

Dariusz Maruszczak

21 marca 2023, 17:30

11 komentarzy

Fot. Getty Images

  • Sukcesy Barcelony na krajowym podwórku w dużej mierze wynikają ze stanu ducha panującego w drużynie
  • Jordi Alba, mimo że wielokrotnie był krytykowany za swoje różne zachowania, stanowi dobry przykład koleżeńskiego i kolektywnego nastawienia w zespole, które spają całą grupę
  • Lewy obrońca nie gra ostatnio wcale, ale nadal wspiera swoich towarzyszy

Jordi Alba wiele razy był na celowniku z powodu swoich boiskowych zachowań, gdy prowokował rywali, symulował czy bezustannie potrafił narzekać na wszystko i wszystkich. Mogło to sprawić wrażenie, że weteran może negatywnie oddziaływać na grupę. Nic jednak na to nie wskazuje. Żaden z piłkarzy, nawet byłych, nigdy nie powiedział na Albę złego słowa. Wręcz przeciwnie, koledzy doceniają, jakie stanowi dla nich wsparcie, zwłaszcza ci młodzi. Najlepszym wyznacznikiem, jakim Alba jest towarzyszem, są jego relacje z Alejandro Balde. Młody zawodnik wygryzł weterana z wyjściowego składu, ale 34-latek stale go wspiera. Sam Alba przyznaje, że kiedy gra, stara się spisywać jak najlepiej, a kiedy nie dostaje szans, pomaga młodszym graczom. Dla Balde to świetna sytuacja, że może uczyć się od piłkarza, który jest dla niego punktem odniesienia.

Teraz sytuacja weterana jest jeszcze trudniejsza z powodu braku występów, ale jego nastawienie nadal jest dobre. W decydującym spotkaniu ligowym z Realem Jordi Alba nie pojawił się na boisku nawet na minutę. Nie został wysłany na rozgrzewkę, choć wydawało się, że Xavi powinien wzmocnić lewe skrzydło w końcówce. Był to trzeci pojedynek z rzędu w tych rozgrywkach, w którym 34-latek w ogóle nie wziął udziału. Ostatnim razem Hiszpan zagrał blisko miesiąc temu, co mogło sprawić, że nie dostał powołania do reprezentacji. Mimo to Alba nie dąsał się, a po decydującym golu Kessiego w Klasyku jako pierwszy wyleciał na murawę, celebrując bramkę z partnerami. Uściskał wtedy swojego rywala w walce o miejsce w składzie Balde. Później trzymał Gaviego na swoich barkach podczas świętowania wygranej z kibicami. Nie wygląda na zawodnika obrażonego na rzeczywistość czy psującego atmosferę w zespole, a wręcz przeciwnie.

Warto zwrócić uwagę, że w drużynie Xaviego większość piłkarzy dostaje jakieś szanse na grę. Nawet Ansu Fati. Choć informacje z otoczenia napastnika wskazują, że chciałby on występować częściej, trudno argumentować, żeby zasługiwał na więcej okazji. A przecież na murawie nie zameldował się tylko w dwóch spotkaniach tego sezonu (jednym z powodu kontuzji). Na tym etapie bardzo mało grają za to młody rezerwowy bramkarz Iñaki Peña, Pablo Torre czy Eric García. Chyba tylko oni mogliby ponarzekać na zbyt rzadkie występy. O nastawienie ostatniego z wymienionych można być jednak spokojnym. García też potrafił pokazać klasę po meczu z Realem i jako pierwszy pogratulował udanego występu Andreasowi Christensenowi, który przecież wygryzł go ze składu.

Widać, że w zespole panuje dobra atmosfera nawet wśród rezerwowych, a Xavi stara się o to zadbać, choć przekonamy się, jak to będzie wyglądało w dłuższej perspektywie, gdy niektórzy zawodnicy mogą stracić cierpliwość. Na razie w drużynie nie widać egoizmu i partykularnych interesów z poprzednich lat, a jest więcej poczucia wspólnotowości. Stanowi to ważny krok w budowie zwycięskiej ekipy zdobywającej trofea.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

I to jest też wspaniała robota Xaviego.

To pokazuje sile zespołu, każdy chce wygrywać, każdy chce grać ale najważniejszy jest interes całego zespołu a nie pojedynczych zawodników. Świetna robotę Xavi wykonał i w tej kwestii, a zmiennicy będą odgrywać bardzo ważna role w każdym sezonie!

Za tyle milionów to ja nawet w izolatce na kiblu mógłbym siedzieć :)

Nie musi grać, kasa się zgadza, obniżka owszem, ale za rok - nic tylko się gniewać.

Nie oszukujmy sie Alba w wieku 34 lata zarabia kosmiczne pieniadze i co jak co nie odejdzie w zyciu az mu kontrakt nie wygasnie

Lol, nie dziwota, że za 34M brutto jest zadowolony.
Za 10,5 mln euro rocznie też bym spokojnie posiedział na ławce Barcelony.