Ronald Araujo: Chciałbym, żeby Messi wrócił do Barcelony

Bartosz Pluciński

18 marca 2023, 17:30

Infobae

8 komentarzy

Fot. Getty Images

  • Ronald Araujo udzielił obszernego wywiadu urugwajskiemu dziennikarzowi Fernando Taveirze z Infobae
  • W trakcie wideorozmowy Urugwajczyk m.in. wyraził swoją opinię o hipotetycznym powrocie najlepszego piłkarza wszech czasów do Barcelony
  • Środkowy obrońca wspominał także początki swojej kariery w ojczyźnie

Fernando Taveira: Czy wyobrażałeś sobie taką teraźniejszość, gdy byłeś tamtym 13-letnim chłopcem, który zadebiutował w pierwszej drużynie w Huracán de Rivera?

Ronald Araujo: [wzdycha] Zacząłem bardzo wcześnie. Kiedy miałem 5 lat moja mama zabrała mnie na Huracán de Rivera i od tego momentu nigdy nie przestałem. Od małego kochałem piłkę nożną, ale w tamtym czasie bardzo lubiłem też konie. Byłem pomiędzy piłką a końmi, ale kiedy zacząłem angażować się w piłkę nożną, zdałem sobie sprawę, że to było to, co lubiłem najbardziej. W tym klubie byłem do 16. roku życia, kiedy to wyjechałem do stolicy. Na osiedlu zawsze graliśmy w piłkę nożną z moimi przyjaciółmi. Kiedy miałem 13 lat i dopiero zaczynałem przygodę z pełnowymiarowym boiskiem, zadzwonił do mnie trener i powiedział, że będę na ławce rezerwowych pierwszej drużyny. Razem z ojcem byliśmy bardzo zaskoczeni, bo ludzie ze wsi grają twardo. Nie ma znaczenia, czy są mali czy duzi. Kiedy tam dołączyłem, poczułem, że mam wielką szansę i nie zatrzymałem się.

Jakie masz wspomnienia z tego pierwszego meczu?

Zawsze grałem ze starszymi ode mnie. W tamtym czasie grałem w ataku i mój ojciec musiał mi kupić te materiałowe bandaże, żeby chronić moje kostki. Nie pamiętam, czy dostałem mocnego kopniaka, ale to był bardzo fajny etap. Gra ze starszymi zawodnikami dała mi dużo doświadczenia i bardzo mi pomogła.

A co z tą pasją do koni? Czy straciliśmy zawodnika polo?

Nie, zupełnie nie [śmiech]. Tak bardzo je lubię, że teraz mam w domu kilka koni, ale trzymam je tylko po to, żeby się nimi opiekować. Są towarzystwem do spacerów.

Od rozegrania El Clásico z Realem Madryt dzielą nas już tylko godziny, jak przeżywasz chwile przed tak ważnym meczem?

Musimy przyjąć to ze spokojem. Wiemy jak ważne jest rozegranie klasyku przeciwko naszemu największemu rywalowi. Szczególnie w ten weekend, ponieważ będzie to kluczowe, aby móc zrobić kolejny duży krok naprzód po LaLigę. Pracujemy jednak normalnie, ponieważ mamy dużo zaufania do przygotowań i zespołu, który mamy. Odzyskujemy ludzi, którzy byli kontuzjowani i wrócą na ten mecz. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy grać te klasyki, z chęcią wygranej, aby móc zwiększyć dystans w LaLidze, która jest naszym głównym celem.

Jaki procent LaLigi mielibyście, gdybyście zgarnęli trzy punkty?

Nie wiem. To jest piłka nożna i tak długo jak jest matematyczna szansa, tak długo będą walczyć. Jeśli wygramy, będziemy mieli dużą przewagę, odpowiednią, by być bardziej spokojnym, ale w końcu musimy nadal wygrywać, ponieważ przed nami jeszcze długa droga. Byłby to ważny krok ze względu na to, co oznacza El Clásico i że osiągnęlibyśmy przewagę 12 punktów.

Czy fakt, że Real Madryt nastawia się na Ligę Mistrzów ma na to wpływ?

Nie sądzę. To rozgrywki LaLiga, a każde El Clásico jest wyjątkowe, w którym nie ma znaczenia w jakim stanie przyjeżdża każda z drużyn. To inna historia, w której obie drużyny będą chciały wygrać.

Jednym z filarów tej drużyny Barcelony jest mur obronny stworzony przez Xaviego. Czy to może być jeden z kluczy do regularności, jaką osiągnęliście w tych rozgrywkach?

Tak, defensywnie radzimy sobie bardzo dobrze. Widzimy owoce pracy, którą wykonaliśmy od momentu przybycia Xaviego. To było coś, co musieliśmy poprawić w stosunku do poprzedniego sezonu, kiedy to traciliśmy dużo bramek. Mieliśmy dobry presezon, nauczyliśmy się tego, czego chciał trener i sprowadziliśmy zawodników, którzy wiele nam dali, takich jak Koundé i Christensen. Bardzo dobrze uzupełniamy się z tymi z nas, którzy grają regularnie i tymi, którzy wchodzą z ławki. Skompletowaliśmy dobrą grupę, z dużym poświęceniem i byliśmy w stanie wygrać kilka spotkań dzięki naszej pracy defensywnej. Chodzi o to, aby podtrzymać tę passę, z solidnością, dzięki której nie będziemy tracić tak wielu bramek.

Czy mieliście pecha w Lidze Mistrzów? Dwie z drużyn, z którymi zmierzyliście się w fazie grupowej, są w ćwierćfinale - Bayern Monachium i Inter.

Barça nie musi patrzeć na swoich przeciwników. Barcelona to najlepszy klub na świecie i to rywale muszą się o nas martwić. Prawda jest taka, że musimy pokazać naszą wielkość. To był wstyd i rozczarowanie, że nie przeszliśmy przez fazę grupową, ponieważ z drużyną, którą mamy, powinniśmy byli to zrobić. Myślę, że mieliśmy też trochę pecha z kontuzjami, bo defensywnie byliśmy bardzo osłabieni na te kluczowe mecze. Teraz wiemy, że musimy się świetnie przygotować do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie.

Czy remis 3-3 z Interem na Camp Nou był kluczowy?

Tak, a także ten w Mediolanie, gdzie było wiele akcji, które nie były zbyt jasne. Nie chcę być konkretny, ale można było zobaczyć, co się tam stało. W każdym razie powinniśmy byli wygrać u siebie, bo tam graliśmy o awans. Tak się nie stało, więc musimy się podnieść, dalej pracować i myśleć o przyszłym roku.

A potem przyszła Liga Europy i musieliście zmierzyć się z Manchesterem United...

Tak, to turniej z wielkimi zespołami. Obie drużyny podeszły do tego w dobrym momencie i to był dobry dwumecz. Rywalizowaliśmy o awans, ale nie udało się. Musieliśmy szybko przewrócić stronę, ponieważ teraz mamy wielki cel, którym jest wygranie LaLigi i Copa del Rey.

Czy denerwujące było to, co Garnacho powiedział w mediach społecznościowych, po tym, jak zostaliście wyeliminowani w Lidze Europy?

Tak, każdy jest taki, jaki jest, ale nie było to odpowiednie w tym momencie, by publikować coś takiego. Szanuję każdego i czuję, że pokora jest najważniejsza. Każdy wyraża się tak, jak chce, ale ja wolę zachować pokorę, a potem pokazać to, co potrafię, na boisku. To jest piłka nożna, przed nami jeszcze długa droga. Musimy być spokojni i pokorni.

A kiedy znów spotkacie się na boisku, za pierwszym razem, kiedy będzie to możliwe, przypomnisz mu o tym, co powiedział....

(śmiech) Nie, są rzeczy w futbolu, o których myślę w inny sposób.

PSG również zaliczyło trudne odpadnięcie z Ligi Mistrzów, a przyszłość Lionela Messiego wciąż jest niepewna. Czy chciałbyś, aby wrócił do Barcelony?

Chciałbym, żeby wrócił. Jest najlepszym zawodnikiem na świecie i to jest jego dom. Jego powrót bardzo pomógłby nam w próbie wygrania kolejnej Ligi Mistrzów. Mam nadzieję, że wszystkie możliwości które są zostaną wykorzystane, aby mieć go z powrotem. Wszyscy chcemy go mieć u swojego boku.

Jakie masz wspomnienia z czasów Messiego w Barcelonie?

Mamy bardzo fajną przyjaźń. Kiedy przyszedłem do pierwszej drużyny, on zawsze był z Lucho [Luisem Suárezem] i zaprosili mnie do siebie, abym ich poznał. Przyjęli mnie bardzo dobrze. A kiedy Lucho odszedł do Atlético Madryt, zająłem jego miejsce i zawsze siedziałem obok Leo. On jest spektakularną osobą. Wszyscy wiedzą, jakim jest piłkarzem, ale jako osoba jest również niesamowity. Jest zwycięzcą i pokazuje to na boisku i poza nim. Historia nieustannie pokazuje, jak wiele wygrał. Bylibyśmy zachwyceni, gdyby wrócił, by dla nas grać.

A jako Urugwajczyk muszę zapytać o jego mate… Rodrigo De Paul zdemaskował go mówiąc, że robi lavado [termin określający mate, która straciła swój aromat, ze względu na wielokrotne zaparzanie - przyp. red.]...

Mi to smakowało, bo sam robiłem jeszcze gorsze [śmiech].

Kilka dni temu Robert Lewandowski powiedział, że Barcelona Guardioli nie mogłaby tak grać w dzisiejszej piłce. Co sądzisz o tym zdaniu?

Piłka nożna poszła do przodu i bardzo się zmieniła. Dziś jest bardzo szybka, bardzo fizyczna i bardzo dynamiczna. Przygotowanie jest inne. Ale myślę, że Barça musi mieć swoją własną filozofię, ponieważ jest wyjątkowa na świecie. Sposób grania i odczuwania futbolu jest bardzo różny nawet w przypadku innych drużyn w Europie. Myślę, że musi kontynuować swoją filozofię, jednocześnie wdrażając obecne aspekty fizyczne. Barcelona nigdy nie może zapomnieć o swojej filozofii, bo to dzięki niej jest dzisiaj tym, czym jest.

Jak przeżywałeś Mistrzostwa Świata w Katarze? Wielu z nas uważa, że gdybyś był w szczytowej formie fizycznej, losy Urugwaju potoczyłyby się inaczej.

To było bardzo trudne. Nie miałem dobrego czasu i nie cieszyłem się nim. Kiedy doszło do kontuzji myślałem, że to będzie coś spokojnego, ale kiedy powiedzieli, że muszę przejść operację byłem bardzo zmartwiony. To oznaczało, że mogę przegapić mistrzostwa świata, a ja bardzo ciężko pracowałem, aby zdążyć na mundial. Myślę, że skończyło się na tym, że pojechałem do Kataru, ponieważ lista liczyła 26 zawodników. Gdyby było 23, jak wcześniej, prawdopodobnie bym nie pojechał, ponieważ umowa była taka, aby zagrać w ostatnim meczu fazy grupowej lub w 1/8 finału. Byłem wtedy w trakcie ostatniego procesu podczas powrotu do zdrowia i czułem duży ból, kiedy odpadliśmy. Nie miałem dobrego czasu, bo nie mogłem grać. Rozmawialiśmy z trenerem i chodziło o to, abyśmy byli gotowi na mecz z Brazylią, ale kiedy nas wyeliminowano, to był bardzo ciężki cios.

Pokonaliście Ghanę, Korea Południowa pokonała Portugalię i zostaliście wyeliminowani różnicą bramek. Jak było w tej szatni?

Szatnia reprezentacji jest spektakularna. Są tam ludzie z dużym doświadczeniem, którzy przeżyli już kilka takich momentów. Bardzo dobrze wiedzą, jak sobie z tym poradzić. Gdy skończył się mundial, wszyscy wrócili do domów i nie mieliśmy czasu na rozmowy o tym, co się stało. Poza tym mamy spektakularną grupę.

Kiedy wróciłeś do domu, byłeś na bieżąco z resztą meczów w Katarze czy nie chciałeś nic wiedzieć?

Nadal oglądałem mecze, bo bardzo lubię piłkę nożną. To był bardzo fajny turniej, na którym było kilka niesamowitych meczów.

Czy sympatyzowałeś z którąś z drużyn?

Nie, prawda jest taka, że nie miałem żadnych konkretnych uczuć do żadnej z nich. Jako mieszkaniec Ameryki Południowej bardziej skłaniałem się ku drużynie z tego regionu, a gdy trofeum trafiło do Argentyny, byłem szczęśliwy z powodu Leo. Zasłużył na to, bo bardzo ciężko na to pracował.

Co sądzisz o nowym formacie kolejnych mistrzostw świata z 48 drużynami?

Nie zwracałem na to zbytniej uwagi. Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Wyobrażam sobie, że będzie inny i da więcej szans innym drużynom. Wygranie go byłoby niesamowite, ale nie myślałem o tym zbyt wiele, bo przed nami długa droga. Jestem pewien, że będzie to wspaniałe widowisko.

Czy kiedy byłeś w Rentistas lub Boston River, wyobrażałeś sobie to, co robisz teraz?

Nie. Zawsze marzyłem, żeby być w reprezentacji i grać dla kilku klubów, ale nie wyobrażałem sobie, że będę w stanie zrobić to wszystko. To wszystko stało się w mgnieniu oka. Dziś jestem bardzo szczęśliwy, że mogę reprezentować swój kraj i że jestem ważny w Barcelonie.

Co powiedziałbyś 13-letniemu chłopcu, który zadebiutował w Huracánie de Rivera?

Że powinien zawsze podążać za swoimi marzeniami. Że powinien być pracusiem. To coś, co zawsze było mi wpajane, bo od dziecka byłem marzycielem i zrozumiałem, że aby realizować te marzenia, trzeba ciężko pracować.

A co jest obecnie twoim marzeniem?

Celem każdego jest wygranie Ligi Mistrzów. A mistrzostwo świata byłoby złotym zwieńczeniem. To są marzenia wszystkich piłkarzy. Moim celem jest dalsze zdobywanie wielu tytułów w Barcelonie, aby przywrócić ludziom radość.

Jesteś także na dobrej drodze, by zostać kapitanem Barçy, dziś jesteś jednym z kluczowych zawodników drużyny.

Jeśli w pewnym momencie dostanę taką szansę, będę bardzo szczęśliwy. Wszystko, co robię, przychodzi mi naturalnie. Byłbym dumny, gdybym mógł nosić opaskę kapitańską.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Tęż bym chciał ,ale ten nieudolny zarząd spowodował jego odejście wiec wątpię ,że wróci.
« Powrót do wszystkich komentarzy