Barcelona w samej końcówce letniego okienka transferowego postanowiła wzmocnić swoją prawą obronę, a jej wybór padł na Hectora Bellerína. Jak relacjonuje Relevo, Mateu Alemany 1 września zadzwonił do agenta piłkarza Alberta Botinesa i przyznał, że ma tylko milion euro na przeprowadzenie operacji, pytając, czy jej zrealizowanie będzie możliwe. Przedstawiciel Bellerína skontaktował się z Arsenalem i przekonał ten klub do rozstania z 27-latkiem. Kanonierzy zapewnili sobie tylko określony procent z kolejnej operacji. Sam Katalończyk nie miał żadnych wątpliwości, ponieważ był to dla niego wymarzony powrót do domu. Bellerín do 16. roku życia kształcił się w szkółce Barcelony, a po odejściu do Arsenalu wielokrotnie był łączony z Blaugraną, gdy klub poszukiwał następcy Daniego Alvesa. Ostatecznie realna szansa na powrót pojawiła się dopiero w ubiegłym roku, a zawodnik był gotów na wszystko, żeby można było zrealizować operację. Według doniesień zgodził się na pensję zbliżoną do miliona euro rocznie.
Bellerín zadebiutował w Barcelonie już 10 września, gdy zagrał od pierwszej minuty w wygranym meczu z Cádizem (4:0). Wiadomo jednak było, że nie będzie mu łatwo w walce o miejsce w składzie. Gdy po kontuzjach Julesa Koundé i Sergiego Roberto otworzyła mu się droga do otrzymania szansy, sam doznał urazu 28 września. Xavi stawiał w tym czasie na Alejandro Balde. Według Relevo Bellerín ciężko przeżył te przeciwności, ale robił wszystko, co możliwe, aby wrócić jak najszybciej. Być może nawet zbyt szybko zgłosił trenerowi gotowość do gry. Xavi posłał go do gry w meczu z Bayernem na Camp Nou (0:3), gdy prawy obrońca nie był jeszcze w 100% sprawny. Rywale mocno dali się we znaki Bellerínowi, na którego spadła bardzo duża krytyka po tym spotkaniu.
Według Relevo piłkarz nie zamierzał jednak się poddawać i chciał walczyć o zmianę swojej sytuacji. Xavi też nigdy nie wysuwał wobec niego wątpliwości. Mimo to Bellerín nie miał zbyt wielu okazji do gry. W LaLidze łącznie spędził na murawie raptem 141 minut. W Lidze Mistrzów 27-latek pograł jeszcze w ostatniej kolejce w starciu z Viktorią Pilzno, a jego jedyne występy po wznowieniu rozgrywek to spotkania z trzecioligowcami w Pucharze Króla. Relevo podaje, że czarę goryczy przelał brak powołania do kadry meczowej na półfinał Superpucharu Hiszpanii. Bellerín nie spodziewał się, że wyląduje na trybunanach. Ostatecznie zdecydował się na odejście z klubu w końcówce okienka, widząc, że nie będzie miał zbyt wielu okazji do gry.
Jak informuje Relevo, jeszcze w grudniu doszło do spotkania Alemanyego z Botinesem, aby omówić przyszłość obrońcy. Zgodnie z tymi informacjami Barcelona chciała, aby został w klubie, więc zawodnik odmówił Fulham, Evertonowi, Bournemouth, Monzie, Torino i Sassuolo. Sytuacja w zespole zmieniła jednak zdanie 27-latka. Na koniec okienka po Bellerína zwrócił się Sporting, który potrzebował prawego obrońcy w związku z odejściem Pedro Porro, a prawy defensor nie chciał zmarnować tej szansy gry w tak dużym klubie, występującym w europejskich pucharach, w dodatku w pięknym mieście położonym nie tak daleko od Hiszpanii. Według Relevo operacja została sfinalizowana w ciągu 12 godzin. Być może Bellerín nie kontynuowałby gry w Barcelonie w następnym sezonie, ale wydawało się, że pozostanie chociaż na całą obecną kampanię. Teraz pozostaje liczyć, że Jules Koundé i Sergi Roberto nie doznają większych kontuzji.
Komentarze (7)