Przed rozpoczęciem spotkania z Sevillą było już jasne, że zespół staje przed szansą powiększenia przewagi nad Realem Madryt do ośmiu punktów. Królewscy przegrali bowiem na Majorce kilka godzin wcześniej. Xavi zdecydował się na ustawienie z czwórką pomocników, a względem ostatniego meczu przeciwko Betisowi dokonał tylko jednej zmiany – za Balde zagrał Jordi Alba. Poza tym nie było niespodzianek. Defensywa znów była oparta na tercecie: Koundé, Araujo, Christensen. Środek pola był podzielony na dwie linię – w pierwszej ustawieni obok siebie byli Sergio i De Jong, a wyżej operowali Gavi oraz Pedri. Z kolei Roberta Lewandowskiego wspierał na skrzydle Raphinha.
Spotkanie nie rozpoczęło się najlepiej dla gospodarzy. W czwartej minucie urazu doznał bowiem Sergio Busquets, przez co musiał opuścić boisko. Jego miejsce zajął Franck Kessie, zatem o zmianie taktyki nie było mowy. W 17. minucie okazję do strzału wywalczył sobie Lewandowski, ale znakomicie interweniował Bono. Chwilę później głową uderzał Araujo, jednak nie trafił w światło bramki. Barcelona łatwo utrzymywała się przy piłce na połowie przeciwnika. W 26. minucie zza pola karnego uderzył Lewandowski i znów świetnie spisał się Bono. Była to jedna z nielicznych ciekawych prób gospodarzy, którzy mieli ogromne problemy ze sforsowaniem zwartej defensywy Sevilli.
W 38. minucie dobry atak wyprowadzili goście, ale w ostatniej chwili Rakiticia uprzedził Kessie. Ostatni kwadrans pierwszej połowy był zdecydowanie bardziej wyrównany, a oba zespoły częściej miały okazje do przeprowadzenia szybkiego ataku. Brakowało przede wszystkim dokładności – zarówno w dośrodkowaniach Raphinhi, jak i rozegraniu przed polem karnym. W samej końcówce brzydki faul w wykonaniu Rakiticia został wyceniony przez arbitra na żółtą kartkę, choć powtórki dały podstawy by sądzić, że była to zbyt niska kara. Chwilę później sędzia zarządził przerwę. Barcelona musiała znaleźć receptę, by po zmianie stron jakoś rozmontować defensywę Sevilli, ponieważ w pierwszych trzech kwadransach to się nie udało.
Druga połowa zaczęła się podobnie do pierwszej – od ataków gospodarzy. Tymczasem goście dokonali dwóch istotnych zmian. Boisko opuścili En-Nesyri i Oliver Torres, a w ich miejsce pojawili się Lamela oraz Bryan Gil. Najwyżej ustawiony był jednak Ivan Rakitić. W 56. minucie Raphinha dobrze wyszedł do dośrodkowania, ale mając możliwość zgrania piłki do Lewandowskiego, oddał zbyt łatwy do obrony strzał głową. W 59. minucie fantastyczne do Alby podał Kessie, a Jordi precyzyjnym strzałem w kierunku dalszego słupka dał prowadzenie Barcelonie!
W 71. wreszcie z dobrej strony pokazał się Raphinha. Brazylijczyk dobrze uciekł obrońcom i znakomicie dośrodkował, a do piłki dopadł Gavi i podwyższył na 2:0. Skrzydłowy Barcelony po tej akcji zyskał trochę luzu i w 75. minucie wywalczył rzut wolny. Po sprytnym rozegraniu na bramkę uderzył Lewandowski, ale przestrzelił. Gospodarze nie zwalniali tempa i w 79. minucie było już 3:0! Tym razem to Alba wystąpił w roli asystenta, a Raphinha wpisał się na listę strzelców! W końcówce swoją szansę miał jeszcze Lewandowski, jednak ostatecznie wynik nie uległ już zmianie. Barcelona wysoko pokonała Sevillę i umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli. Przewaga nad Realem wzrosła bowiem do ośmiu punktów.
Barcelona: Ter Stegen, Koundé, Araujo (min. 81, Alonso), Christensen, Jordi Alba (min. 83, Balde), Busquets (min. 8, Franck Kessie), De Jong, Gavi (min. 80 Fati), Pedri, Raphinha (min. 84, Ferran Torres), Lewandowski.
Sevilla: Bono, Montiel, Bade, Rekik, Acuña (min. 65, Ocampos), Gudelj, Gueye (min. 83, Fernando), Rakitić, Jordan, Oliver Torres (min. 46, Bryan Gil), En-Nesyri (min. 46, Lamela).
Komentarze (262)