Symbioza Frenkiego de Jonga z Sergio Busquetsem rozwiązaniem na problemy Barcelony? [Felieton + ankieta]

Dariusz Maruszczak

2 lutego 2023, 15:47

67 komentarzy

Fot. Getty Images

Ustawienie z czwórką pomocników zaczyna przynosić bardzo pozytywne efekty w Barcelonie, zwłaszcza w kontekście gry i współpracy Frenkiego de Jonga z Sergio Busquetsem. Występując razem, obaj gracze mogą uwypuklać swoje zalety i niwelować wady, maksymalizując swoje możliwości. Czy właśnie ten wariant przyniesie Blaugranie sukcesy?

W obecnym sezonie Xavi coraz częściej decyduje się na grę czwórką pomocników. Takie ustawienie sprawia, że Pedri i Gavi mogą grać bliżej bramki rywala i tam pokazywać swój talent. Ma to jednak szczególne znaczenie dla Frenkiego de Jonga i Sergio Busquetsa, którzy przy takim rozwiązaniu mogą niwelować nawzajem swoje wady i uwypuklać zalety. Doskonale pokazało to starcie z Betisem, w którym obaj pomocnicy byli czołowymi zawodnikami Barcelony. Obaj wykonali najwięcej podań w zespole przy znakomitej skuteczności i wygrali sporo pojedynków z rywalami. Dodając do tego liczne odbiory, przedstawia się obraz graczy kontrolujących grę zespołu zarówno w ataku, jak i w obronie. Dostarczyli drużynie potrzebnej równowagi i stanowili jej fundament. To właśnie Frenkie rozpoczął akcję dającą prowadzenie, a Busquets w końcówce skuteczną interwencją uratował zespół od straty gola na remis.

Piłkarz Podania (%) Kluczowe podania Pojedynki (wygrane) Straty Odbiory Faule Faulowany
De Jong 98/105 (93%) 0 15 (4) 11 6 0 2
Busquets 93/99 (94%) 2 24 (18) 6 8 1 5

Mecz Betisem nie był jedynym, w którym ten duet przyczynił się do poprawy jakości gry Barcelony. Już w ligowym starciu z Athletikiem w październiku (4:0) Xavi zastosował rozwiązanie z czterema pomocnikami i Busquetsem oraz De Jongiem grającymi stosunkowo blisko siebie. Potem ten wariant został zarzucony aż do konfrontacji z Atlético i dał wtedy wygraną, choć jeszcze nie dobrą grę. Niczego nie brakowało za to w starciu z Realem Madryt w finale Superpucharu Hiszpanii (3:1). Dowody te pokazują, że warto przynajmniej testować taki schemat, zwłaszcza przy kontuzji Ousmane'a Dembélé i problemach z formą napastników. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę wcześniejsze problemy drugiej linii - brak dodatkowego zawodnika w strefie przed polem karnym, kłopoty z tranzycją w obronie czy kontrolowaniem boiskowych wydarzeń poprzez pressing i utrzymywanie się w posiadaniu piłki.

Ograniczone możliwości fizyczne Sergio Busquetsa sprawiają, że w ostatnich latach Barcelonie brakowało dodatkowych płuc na własnej połowie, a także przy zagęszczeniu środka w pressingu. Zapewnia to właśnie De Jong, który jest w stanie asekurować starszego kolegę i w razie jego wyjść do wysokiego odbioru zostać nieco z tyłu, co daje drużynie odpowiednią równowagę i bezpieczeństwo. Stanowi też dodatkowe zabezpieczenie w obronie pozycyjnej. Jednocześnie Holender potrzebuje swobody potrzebnej do przełamywania linii rywala z piłką przy nodze. Wtedy rolę się odwracają i to Busquets ubezpiecza swojego kolegę. A że 34-latek wciąż jest bardzo inteligentnym zawodnikiem, potrafi ustawić się w odpowiednich sektorach. Rozegranie piłki też jest dużo prostsze, gdy do dyspozycji jest czterech pomocników, co niweluje przewagę liczebną rywali z ustawienia 4-3-3. Wpływa korzystnie na Busquetsa i De Jonga, którzy mogą pozwolić sobie na krótką grę wzajemną ze sobą i z kolegami, co potrafią robić doskonale. Ponadto charakterystyki gry Hiszpana i Holendra nie stanowią wobec siebie sprzeczności, nie dublują się, a wręcz dobrze się uzupełniają dzięki odmienności cech i piłkarskiej natury. Między tą dwójką zaczyna pojawiać się naprawdę korzystna symbioza. Zwłaszcza gdy Busi daje młodszemu partnerowi swobodę gry piłką, szczególnie z głębi pola.

Następca czy partner?

Ostatnio pojawiają się opinie, że to Frenkie de Jong powinien zostać następcą Busquetsa na pozycji defensywnego pomocnika. Warto jednak zwrócić uwagę, że Holender w dotychczasowej karierze bardzo rzadko grywał jako jedyna „6”, zarówno w Barcelonie, jak i w Ajaksie czy reprezentacji. Najczęściej miał obok siebie drugiego piwota lub gracza mogącego go zaasekurować. Wydaje się, że tylko mając kogoś takiego u boku, De Jong może prezentować swoje największe zalety. Bez tego nie będzie miał swobody pozycyjnej - możliwości stałego bycia pod grą i pokazywania się kolegom, przeprowadzania rajdów z piłką i asekuracji różnych sektorów na podstawie boiskowej inteligencji i mobilności. Ktoś musi bowiem w centrum utrzymywać pozycję, żeby zabezpieczać strefę na wypadek ruchu De Jonga. Taka rola nie odpowiada ani finezyjnemu Pedriemu, ani nieokiełznanemu Gaviemu.

Od De Jonga też nie można wymagać bezustannego trzymania się w ryzach taktycznej struktury. A tego oczekuje od niego pozycja jedynego defensywnego pomocnika w typowym ustawieniu 4-3-3, która stanowi rdzeń drużyny. Dodajmy do tego, że do wad Holendra należy właśnie pilnowanie pozycji i krycie, a czasem brakuje mu też trochę „brudnej gry” do spełniania takiej roli. Pętanie De Jonga sztywnym i permanentnym utrzymywaniem pozycji jest sprzeczne z jego naturą i ogranicza jego możliwości. Dlatego właśnie nie zawsze potrafił spełnić oczekiwań w takiej roli. Jednocześnie jest graczem, który potrzebuje przestrzeni i piłki przy nodze, uwielbia atakować z głębi pola i kierować akcjami, dlatego z drugiej strony używanie go przez długi czas do roli Arturo Vidala biegającego bez futbolówki i mającego kończyć akcje w polu karnym było marnotrawieniem jego potencjału i nie mogło wydobyć z niego tego całego talentu. To tak, jakby, być może nieco przejaskrawiając, kazać Claude'owi Makelele grać na „10” i być rozgrywającym. Błędne wskazanie zadań, bez brania pod uwagę możliwości piłkarza. Co może tylko frustrować, zwłaszcza gdy wokół wszystko się wali, jak w Barcelonie w poprzednich latach.

Dlatego wydaje się, że tylko w duecie defensywnych pomocników (czy jak nazwiemy graczy występujących w środku w schemacie zbliżonym do 4-2-3-1) można wydobyć pełnię talentu De Jonga. Problem w tym, że w Barcelonie poza Busquetsem takiego partnera dla 25-latka obecnie za bardzo nie ma. I niewykluczone, że w najbliższym czasie nie będzie, biorąc pod uwagę sytuację finansową klubu. Być może De Jong poradzi sobie jako jedyny defensywny pomocnik ze względu na swój talent i inteligencję, ale trzeba mieć świadomość, że to rozwiązanie prawdopodobnie będzie ograniczało jego możliwości.

Teraźniejszość czy przeszłość?

Dobrą wiadomością ostatnich tygodni jest to, że Barça zaczyna sobie uświadamiać, że wcale nie musi trzymać się dogmatycznego ustawienia 4-3-3 i może stosować różne wariacje, aby wydobyć talent ze swoich graczy. W przypadku De Jonga najlepszym wyjściem jest właśnie gra w duecie „defensywnych pomocników”. Jednak nie tylko on korzysta na zmianach. Widać to również po Sergio Busquetsie. Można różnie oceniać możliwości, potencjał czy znaczenie kapitana, ale niewątpliwie przy stworzeniu mu odpowiedniego kontekstu można z niego wyciskać więcej. A to trzeba próbować robić, skoro jest w zespole co najmniej do czerwca, a dla Xaviego jest niezastąpiony.

Nie są to jakieś wynurzenia wyssane z palca, ponieważ o tym odpowiednim dla Busquetsa scenariuszu na przestrzeni lat mówili Pep Guardiola czy sam Xavi. 34-latek nie jest piłkarzem mobilnym, więc potrzebuje mieć stosunkowo blisko siebie gracza mogącego go zaasekurować, np. gdy nie nadąży z powrotem po próbie założenia wysokiego pressingu czy też z przesuwaniem się w obronie pozycyjnej. W przypadku gry z Gavim czy Pedrim młodym czasem udaje się zastąpić luki, ale wynika to z ich walecznego charakteru, a nie ze spójnej strategii gry. Takie rozwiązanie oferuje De Jong ustawiony wyjściowo blisko Busiego. Z kolei w fazie ofensywnej otoczenie nie tylko Holendrem, ale też Gavim i Pedrim sprawia, że Busquetsowi łatwiej jest rozgrywać piłkę, zwłaszcza że jej efektywne prowadzenie w biegu (za wyjątkiem rajdu w meczu z Betisem zakończonego faulem) przekracza jego możliwości. Weteran dalej potrafi jednak wymieniać piłkę w tłoku, gdy może liczyć na kilka opcji krótkiego podania i nie jest odcięty od partnerów. W tych dobrych momentach jest w stanie rozsądnie i zręcznie dystrybuować futbolówką, a ominięcie go w obronie nie jest tak łatwe, gdy w środku pola jest ciaśniej. Inteligencja boiskowa też wciąż jest u niego bardzo duża, co jest szczególnie cenne w młodym zespole, nawet jeśli koordynacja już nie ta.

Nie trzeba być fanem Busquetsa, żeby dostrzegać korzyści płynące z tej symbiozy. Sam raczej krytykowałem weterana w ostatnich miesiącach i latach, domagałem się, żeby utracił status niekwestionowanego gracza pierwszego składu, ale skoro jest w zespole, a współpraca w czwórce pomocników z De Jongiem przynosi dobre efekty, warto ten wariant dalej testować, próbując wykorzystać, co się da, aby ulepszyć zespół na miarę posiadanego potencjału. Gdybym miał wybrać między Holendrem i Busquetsem, bez większego wahania wskażę na tego pierwszego, ale być może bardziej optymalne będzie dla Barcelony Xaviego ustawienie z czwórką pomocników. Przekonajmy się, bo to może mieć znaczenie także w kontekście kształtu drugiej linii już po odejściu Busiego, biorąc pod uwagę charakterystykę De Jong opisaną wyżej. A skoro o tym mowa...

Czas trudnych decyzji

To wszystko zbiega się w czasie z wątpliwościami dotyczącymi przyszłości Sergio Busquetsa. Kontrakt weterana wygasa już 30 czerwca i wszystko wskazuje na to, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. Alfredo Martínez donosi, że Inter Miami już planuje przybycie Hiszpana w lecie. Sport podaje, że Barça stawia na pozostanie Busquetsa, o co miał już prosić Xavi, który jest przekonany, że weteran dalej będzie mógł grać w podstawowym składzie. Z perspektywy klubu ważne ma być utrzymanie składu, ponieważ trudno będzie znaleźć następcę defensywnego pomocnika. Oczywiście o ile jego pensja będzie dostosowana do nowej polityki płacowej Blaugrany. A przecież właśnie w kwestii finansowej Busquetsa mogą skusić intratne oferty z MLS i Arabii Saudyjskiej. Mundo Deportivo podaje, że nie ma jeszcze złożonej formalnej propozycji od Barcelony, ale doszło już do pierwszych kontaktów.

Barcelona stanie w następnych tygodniach przed trudną decyzją. Z jednej strony Busquets lepszy już nie będzie i raczej powinien częściej zasiadać na ławce niż mieć niekwestionowane miejsce w składzie. Lato może wydawać się najlepszym czasem na rozstanie, zwłaszcza że Xavi miewał problemy z odcięciem się od przeszłości, nawet gdy Busiemu ewidentnie nie szło, a jego obecność na boisku dostarczała drużynie wielu problemów. Z drugiej strony Blaugranie brakuje gracza o jego profilu (nie mylić z kopią z najlepszych lat, której nie ma i nie będzie), a gołym okiem widać korzyści płynące z nowego ustawienia. Dodatkowo o jakościowym następcy nie ma co liczyć na ten moment ze względu na sytuację finansową klubu. Może okazać się tak, że Busquets byłby dla zespołu cenny nawet jako rezerwowy, choć trudno sobie wyobrazić, by Xavi miał go relegować do takiej roli.

Z tych wszystkich powodów jesteśmy ciekawi Waszego zdania. Czy Sergio Busquets powinien zostać w Barcelonie na jeszcze jeden sezon, jeśli jego pensja będzie akceptowalna w warunkach finansowych klubu? Powinien odejść w lecie, a może już teraz Xavi powinien do definitywnie odstawić? Jeśli tak, to kto mógłby go zastąpić? Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie i podzielenia się swoją opinią w komentarzach.

Ankieta

Czy Sergio Busquets powinien zostać w Barcelonie po zakończeniu sezonu?

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Nie wiem, czy to jak wygląda Barca w zestawieniu z 4 pomocnikami, jest zasługą symbiozy Busquetsa i De Jonga, czy też wynika z prostego faktu, że nasi faktyczni skrzydłowi nie potrafią grać piłką nawet w połowie tak dobrze, jak pomoc. Bo sorry, ale ani Ansu, ani Ferran, ani Raphinia, ani Dembele technicznie wypadają słabo przy takim Gavim, czy Pedrim. Więc mamy po prostu jednego gracza dobrego w klepaniu więcej, niż w formacji z dwoma skrzydłowymi.
« Powrót do wszystkich komentarzy