Barcelona nie miała na rynku specjalnie dużego pola manewru, mimo oszczędności wynikających z odejścia Memphisa Depaya i Hectora Bellerína oraz przejścia na emeryturę Gerarda Piqué. Media szacowały możliwości finansowe Dumy Katalonii na kilka milionów euro, więc trudno było podejmować większe działania. Jak zwykle Blaugranę łączono z piłkarzami z różnych pozycji, choć mówiło się głównie o ataku, ze względu na sprzedaż Depaya.
Amrabat na celowniku
W samej końcówce zimowego okienka Barça przede wszystkim próbowała jednak wypożyczyć jednego z najlepszych pomocników ostatnich mistrzostw świata Sofyana Amrabata, zgodnie z doniesieniami, że celem klubu niekoniecznie musi być napastnik. Ostatecznie nie udało się dopiąć tej operacji, którą należałoby uznać za sukces klubu przy tak ograniczonych możliwościach i wzroście renomy Marokańczyka. Xavi miałby większą swobodę rotacji w grze czterema pomocnikami, mając na uwadze gorszą formę Kessiego i lepsze przystosowanie Amrabata do pozycji Sergio Busquetsa. Niestety skończyło się na chęciach, ponieważ Fiorentina nie wyraziła zgody na odejście swojego podstawowego gracza.
Odchudzenie kadry
Barcelona zakończyła okienko z odchudzoną kadrą po odejściu Depaya do Atlético za 3 miliony euro + 1 milion zmiennych, a także Bellerína do Sportingu, nieoficjalnie za 1 milion euro + 1 milion zmiennych. Obaj nie odgrywali ważnej roli w zespole Xaviego. Depay przez większość tego sezonu leczył kontuzję, ale i tak wydawał się być dopiero szósty w hierarchii napastników, a podczas 267 minut pobytu na murawie strzelił jednego gola. Strata Holendra może jednak okazać się odczuwalna w kolejnych tygodniach, w zależności od stanu zdrowia Ousmane’a Dembélé i formy często zawodzących Ansu Fatiego czy Ferrana Torresa. Z kolei Bellerín trafił do Barcelony w lecie, a po rozegraniu 7 meczów (494 minuty na boisku) zdecydował się na zmianę klubu. Nie zdołał wygrać rywalizacji z Julesem Koundé oraz Sergim Roberto i w dalszej części sezonu prawdopodobnie i tak nie miałby wielu okazji do gry.
Niepewny Araujo
Do rezerw Barcelony miał za to trafić 21-letni prawy obrońca Julian Araujo. Obecnie wydaje się, że Meksykanin ostatecznie nie przyjdzie do Blaugrany ze względu na minimalne opóźnienia w przesłaniu dokumentacji przed końcem okienka. Sprawa powinna zostać rozstrzygnięta jeszcze dziś. Początkowe doniesienia wskazywały, że Barça wypożyczy Araujo z opcją wykupu za kwotę od 4 do 7 milionów euro, ale pojawiły się też informacje na temat transferu definitywnego. Pierwsza z opcji nie byłaby dla Barcelony taka zła, ponieważ klub mógłby przetestować zawodnika przez kilka miesięcy. W razie czego Duma Katalonii miałaby w pierwszym zespole opcję awaryjną na wypadek katastrofy na prawej obronie. Warto mieć bowiem na uwadze, że w rezerwach nie ma wyróżniających się graczy na tej pozycji. 22-letni Álvaro Núñez to solidny zawodnik, ale raczej tylko na poziomie Primera RFEF/Segunda División, Sergi Rosanas ostatnio głównie się leczył, a Alpha Diounkou to piłkarz przesunięty z pozycji stopera na prawą stronę defensywy.
Nowa nadzieja po tureckich i brazylijskich wpadkach
Wśród wykonanych operacji rezerw Barcelony warto odnotować zwłaszcza pozyskanie w zimie skrzydłowego Lucasa Romana z Ferro za 1,2 miliona euro. 18-latek wzbudza całkiem spore oczekiwania w rezerwach Blaugrany. Podobnie jednak było półtora roku temu w przypadku Emre Demira, którego transfer za 2 miliony euro, po problemach adaptacyjnych i spędzeniu na boisku jedynie 24 minut, okazał się wpadką. Wczoraj 19-latek wrócił do Turcji, aby podpisać kontrakt z Fenerbahçe, które zapewniło Barcelonie jedynie 20% z następnego transferu. W Segunda División szczęścia poszuka Álvaro Sanz, który został graczem Mirandés. 21-latek był jednym z kapitanów rezerw i rozegrał cztery mecze w pierwszym zespole, ale Duma Katalonii nie wiązała z nim przyszłości.
Stratę Sanza postara się wypełnić Moha Moukhliss, który został wypożyczony z Andorry. Barça nie ma opcji wykupu tego uzdolnionego technicznie pomocnika. Co ciekawe, 22-latek jest wychowankiem Realu Madryt, a w przeszłości rozegrał sporo spotkań w reprezentacji Hiszpanii U-19. W odwrotnym kierunku powędrował Alex Valle, również na zasadzie wypożyczenia. 18-latek może zyskać szanse w Segunda División, a jego odejście otworzy szansę do regularnych występów Romanowi Vedze wypożyczonemu z Argentinos. Barça wypożyczyła też do rezerw Mallorki 20-letniego Zacariasa Ghailana, a do drugiej drużyny Valencii - 22-letniego Gustavo Maię. Przypomnijmy, że drugi z wymienionych trafił do Barcelony B latem 2020 roku za 4,5 miliona euro, ale wziął udział tylko w ośmiu spotkaniach. Ostatnie półtora roku Maia spędził na wypożyczeniu w Internacionalu, gdzie w 12 meczach zdobył jedną bramkę. Warto w tej sytuacji przypomnieć, że poprzednie władze Blaugrany podpisały kontrakt z Brazylijczykiem do 30 czerwca 2025 roku. Lucas Roman ma ten komfort, że Demir i Maia bardzo nisko zawiesili mu poprzeczkę.
Jak oceniacie posunięcia Barcelony w zimowym okienku transferowym? Czy Barça podejmowała uzasadnione działania, biorąc pod uwagę trudną sytuację finansową klubu? Czy przy tych problemach Blaugrana powinna zadowolić się rejestracją Gaviego w pierwszej ekipie? A może w zespole są jakieś wyraźne luki, które nie zostały zapełnione? Zachęcamy do wyrażania swojej opinii w komentarzach.
Komentarze (26)