LaLiga nie pozwala FC Barcelonie zarejestrować nowego kontraktu Gaviego jako zawodnika pierwszej drużyny w zimowym oknie transferowym, co klub planował po odejściu Gerarda Piqué i Memphisa Depaya. Zgodnie z artykułem 101. przepisów o Finansowym Fair Play, LaLiga nie pozwala na rejestrowanie jakichkolwiek nowych umów w połowie sezonu, jeśli wyliczy, że klub przekroczy limit wynagrodzeń w nadchodzącym sezonie, nawet jeśli w danym momencie ma na to środki finansowe. Prezes LaLigi Javier Tebas wie, że w lipcu Barça znów przekroczy limit i nie zamierza ułatwiać Dumie Katalonii rejestracji 18-letniego pomocnika.
Klub przyznaje, że LaLiga stosuje obecne przepisy prawidłowo, choć twierdzi, że wcześniej przymykała oko na podobne sytuacje w temacie nowych kontraktów. Źródła z LaLigi, z którymi skonsultowała się stacja SER Catalunya, tłumaczą jednak, że latem Barça nie powinna mieć problemu ze zwolnieniem wystarczających środków, by móc zarejestrować nową, profesjonalną umowę Gaviego. Ponieważ Barça przekracza w tym momencie limit finansowego fair play, na każde 4 mln, które chce wydać na pensje, należy zwolnić 10 mln, czy to poprzez nowe przychody czy w fomie sprzedaży zawodników.
Jak twierdzi SER, klub otwarcie przyznaje, że jest "w stanie wojny" z LaLigą i że nie zamierza się poddać, walcząc z każdą sprawą, która szkodzi Barcelonie. W tym momencie obok sporu o rejestrację Gaviego, otwarta jest również sprawa pozwu, który Barça złożyła przeciwko LaLidze, aby mogła wykorzystać 15% z 600 milionów pożyczonych klubowi przez Goldman Sachs latem 2021 roku w celu zwiększenia limitu wynagrodzeń. Barça skarży się, że 38 klubów Primera i Segunda División, które podpisały umowę z CVC, może wykorzystać 15% pożyczki, której ten amerykański fundusz udzielił wszystkim sygnatariuszom na rejestrację zawodników.
Barça nie widzi zbyt wielu rozwiązań swojej sytuacji, innych niż obcięcie rachunku płac o 150-200 milionów euro. Uznaje się w klubie, że nie ma zbyt dużego pola manewru w kwestii zwyczajnych przychodów, które nie będą nadmiernie rosły. Dlatego jedynym sposobem na "zrobienie miejsca" w limicie wynagrodzeń ma być właśnie cięcie płac, które dławią budżet. Obecnie suma wydatków na wynagrodzenia wynosi 656 milionów, a według wewnętrznych źródeł, z którymi rozmawiali dziennikarze SER Catalunya, powinno to być od 450 do 500 milionów.
LaLiga już ostrzegała, że dźwignie finansowe się "skończyły". Nadzwyczajny przychód ze sprzedaży aktywów nie będzie już zwiększał limitu wynagrodzeń... z jednym zastrzeżeniem: jeśli sprzedawane aktywo generuje straty. Jednym z przykładów jest takiego aktywa jest Barça TV. Klub odzyska zarządzanie swoim kanałem medialnym w czerwcu, po ośmiu latach w rękach Telefóniki, a źródła klubowe przyznają, że jedną z opcji jest jego sprzedaż. Rocznie Barça wydaje na Barça TV 6 milionów euro. Przychód ze sprzedaży Barça TV - w całości lub w części - miałby bezpośredni wpływ na limit wynagrodzeń na przyszły sezon.
Należy w tym miejscu przypomnieć, że pracownicy Barça TV strajkują. Kilka tygodni temu zapowiedzieli, że będą strajkować przy każdym meczu Barcelony, jeśli Telefonica nie poprawi znacząco ich pensji i warunków pracy. I rzeczywiście, przy okazji spotkań z Realem Madryt (15 stycznia), Ceutą (19 stycznia) czy ostatnio z Realem Sociedad (25 stycznia) kanał Barça TV nie prowadził żadnego studia czy programu meczowego, jak to zwykle bywało. Pracownicy Barça TV wezwali też Joana Laportę do wzięcia udziału w rozmowach. Więcej na temat protestu można przeczytać tutaj.
Komentarze (41)