Relację z pierwszego dnia pobytu Alvesa w więzieniu przedstawił dziennik La Vanguardia. Piłkarz został przywieziony do zakładu penitencjarnego Brians 1 wczoraj wieczorem i był bardzo poruszony oraz zdezorientowany, co nie może dziwić. W więzieniu stosowano standardową procedurę i traktowano go tak samo jak trzech innych przywiezionych razem z nim mężczyzn. Alves miał prawo do wykonania telefonu, ale nie pamiętał żadnego numeru. Ze sobą miał tylko sznurówki od butów w plastikowej torbie, które zostały wyciągnięte przed przewiezieniem go z komisariatu do sądu. Według La Vanguardii funkcjonariusze byli trochę zdziwieni, że prawnik Brazylijczyka nie przybył wieczorem do więzienia, aby przynieść coś zawodnikowi. Otrzymał on od pracowników jedynie książkę i butelkę wody.
Alves został umieszczony w pojedynczej celi z oknem, łóżkiem, biurkiem, prysznicem i sedesem. Wieczorem dostał kolację, ale prawie nic nie zjadł, tylko kilka owoców. Alves mało mówił, a jeśli już się wypowiadał, to z szacunkiem i obniżonym głosem. O nic nie prosił i nie wyrażał żadnych emocji przykuwających uwagę funkcjonariuszy. Podczas rozmowy z lekarzem przyznał, że trudno mu było zasnąć, ale niczego nie potrzebuje i czuje się dobrze. Na razie Alves przebywa w bloku dla nowoprzybyłych, a jeszcze dziś mieli go odwiedzić specjaliści, którzy po rozmowie z graczem wyznaczą dla niego najlepszy oddział, do którego zostanie skierowany. Do tego czasu wszystko ma być zorganizowane tak, aby 39-latek nie spotkał się z żadnym więźniem. Alves otrzymał też specjalną kartę, dzięki której może kupować niektóre produkty z automatów znajdujących się w jego bloku. Gdy już zostanie skierowany na właściwy oddział, będzie mógł też skorzystać ze sklepiku.
Powody aresztowania
Od wczoraj w sprawie pojawiło się kilka informacji. Media piszą o powodach aresztowania Alvesa. La Vanguardia i El Periódico podają, że zeznania ofiary były konsekwentne i spójne, dlatego policyjni śledczy Mossos uznali je za wiarygodne. Z kolei pewne zapewnienia 39-latka nie pokrywały się z obrazami z kamer, które miały potwierdzić, że Brazylijczyk miał do czynienia z ofiarą i poszedł za nią do łazienki. Przypomnijmy, że w wypowiedzi dla Antena3 piłkarz twierdził, że nie zna kobiety i nigdy jej nie widział. Po całym zajściu ofiara przeszła też badania lekarskie, które potwierdziły, że doznała lekkich obrażeń. Pobrano też pewne próbki biologiczne, ale dopiero się okaże, czy należą one do Alvesa. Jeżeli chodzi o nagrania z kamer, nie zaprzeczają one wersji kobiety, która twierdziła, że piłkarz zachęcał ją, żeby weszła do pewnego pomieszczenia, o którym nie wiedziała, że to łazienka. Z kolei Alves wcześniej tłumaczył, że po prostu szedł do łazienki, sugerując, że przypadkowo mógł tam spotkać ofiarę, ale miał nie utrzymać tej wersji podczas zeznań w sądzie. Bez wątpienia ważnym aspektem tymczasowego aresztowania było to, że Brazylijczyk mógłby potencjalnie uciec do ojczyzny, z którą Hiszpania nie ma umowy o ekstradycji. Z tych wszystkich powodów sędzia Anna Marin zdecydowała o zatrzymaniu Alvesa w areszcie.
Media nie piszą za to nic na temat tego, że wydarzenia w toalecie miały trwać przez 47 sekund, o czym zapewnia portal El Taquigrafo, który jako pierwszy poinformował o zatrzymaniu Alvesa, więc musiał posiadać dobre informacje z komisariatu i sądu. Zobaczymy, co pokażą analizy próbek biologicznych pobranych z ciała kobiety i z jej stroju, a także zebranych na miejscu zdarzenia. Jak poinformował El País, ofiara postanowiła nawet zrezygnować z ewentualnego odszkodowania, jakie musiałby jej zapłacić Alves w przypadku przegranego procesu. Zgodnie z tymi doniesieniami celem kobiety jest to, żeby sprawiedliwości stało się zadość, a piłkarz zapłacił więzieniem za to, co się stało.
Dramat żony Alvesa
Nie wiemy, jak potoczy się sprawa sądowa, ale możemy być pewni, że ofiarą jest już żona Alvesa, która przeżywa najgorszy okres w życiu, ponieważ zaledwie tydzień temu zmarła jej matka. Piłkarz dostał zresztą zgodę od swojego klubu Pumas na opuszczenie meczu i przylot do Barcelony właśnie ze względu na pogrzeb. Żona Alvesa zwróciła się z prośbą do mediów o uszanowanie jej prywatności w trudnej sytuacji: „Proszę media, żeby szanowały moją prywatność w tych chwilach. Moja mama zmarła tydzień temu. Ledwo zaczęłam przyjmować do wiadomości, że już jej nie ma, to dręczą mnie w związku z sytuacją mojego męża. Straciłam dwa unikalne filary mojego życia. Miejcie trochę empatii, zamiast szukać tylu newsów w bólu obcych, dziękuję”.
Alvesowi grozi długa odsiadka. W przypadku potwierdzenia, że doszło do gwałtu, mógłby spędzić w więzieniu od 4 do 12 lat w zależności od skali popełnionego czynu. Na razie pozostanie w areszcie przynajmniej do czasu rozpatrzenia apelacji przez sąd.
Komentarze (102)
A i na żelazną pójdzie też ściepa. Elo!
Sam Alves jest pewnie w szoku wiec mogl gadac glupoty albo po prostu gadal za duzo.
§ 1. Tymczasowe aresztowanie i pozostałe środki zapobiegawcze można stosować, jeżeli zachodzi:
1) uzasadniona obawa ucieczki lub ukrycia się oskarżonego, zwłaszcza wtedy, gdy nie można ustalić jego tożsamości albo nie ma on w kraju stałego miejsca pobytu;
2) uzasadniona obawa, że oskarżony będzie nakłaniał do składania fałszywych zeznań lub wyjaśnień albo w inny bezprawny sposób utrudniał postępowanie karne.
§ 2. Jeżeli oskarżonemu zarzuca się popełnienie zbrodni lub występku zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 8 lat, albo gdy sąd pierwszej instancji skazał go na karę pozbawienia wolności nie niższą niż 3 lata, potrzeba zastosowania tymczasowego aresztowania w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania może być uzasadniona grożącą oskarżonemu surową karą.
Zatem w Polsce ww. przesłanki Alves by spełnił. Po pierwsze nie ma miejsca zamieszkania w kraju (jest obcokrajowcem)- mimo, że mieszkał w Hiszpanii. Po wtóre obawa matactwa. Po trzecie wysokość grożącej kary.
Mamy zatem 3 podstawy i wszystkie 3 podstawy Alves spełnia.
Wszyscy zatem, którzy już go skazali, bo został tymczasowo aresztowany niech trochę zastopują. To tak nie działa. Tymczasowe aresztowanie nie świadczy o tym, że automatycznie zostanie wydany wyrok skazujący. Owszem, gdyby nie było nawet najmniejszej poszlaki to by go nie aresztowano, ale w jego przypadku bardziej przesądzało to, iż jest obcokrajowcem, może uciec, może wpływać na świadków (ma kasę) i obawa ewentualnej wysokiej kary uprawdopodabnia, że może uciec.
Dziwne jest to, że D.Alves nie ma opieki prawnej na najwyższym poziomie. Albo ma i jest blokada informacji z wewnątrz i czekają, co się pojawi na zewnątrz z drugiej strony.
Teraz się dowie, kto jest prawdziwym przyjacielem. Johnny Depp to przeszedł, to i on da radę.
.