Ansu Fati udzielił wywiadu dla dziennika L'Equipe, w którym opowiedział o swoim dzieciństwie, dorastaniu, o relacjach z ojcem i pierwszych krokach w La Masii oraz w pierwszej drużynie Blaugrany. 20-latek ujawnił, że zanim podpisał kontrakt z FC Barceloną, był na testach w Realu Madryt.
Dzieciństwo: Zacząłem grać na ulicy z moimi kuzynami, gdy miałem trzy lata. W Gwinei Bissau dzieci mają tę swobodę, praktycznie od momentu, gdy zaczynają chodzić. Pamiętam, jak mama wołała mnie na obiad. Kiedyś graliśmy boso. Ci, którzy mieli trochę więcej pieniędzy, mieli plastikowe sandały. Braliśmy skarpetki, zwijaliśmy je razem, aby zrobić piłkę i graliśmy. Od czasu do czasu mogliśmy zagrać gumową piłką.
Ojciec: Nie znałem swojego ojca. Widziałam kilka jego zdjęć i od czasu do czasu rozmawialiśmy przez telefon, ale to było wszystko. Pobiegłam w jego ramiona, gdy spotkaliśmy się na lotnisku w Sewilli. Kiedy byłem dzieckiem, wyjechał sam, by zarobić pieniądze w Europie. Chciał, żebyśmy mieli lepsze życie. Mógłby wyjechać i zapomnieć o nas, jak to robią inni, ale on ciężko pracował, od 6 rano do wieczora, żebyśmy mogli do niego przyjechać. Zawsze będę doceniał poświęcenie mojego ojca. To dzięki niemu jestem tu dzisiaj. Był profesjonalnym piłkarzem w Gwinei Bissau i od czasu do czasu jeździł do Portugalii na turnieje. Zawsze mówi mojemu bratu Braimie i mnie, że nasz talent pochodzi od niego.
Adaptacja: Na początku niewiele wychodziliśmy z domu, bo nikogo nie znaliśmy i nie znaliśmy lokalnej kultury. Musieliśmy się dostosować. Poznaliśmy naszych sąsiadów i ludzi, którzy pomogli mojemu ojcu po przyjeździe. Dali nam ubrania, bo w zimie było zimno, a my nie byliśmy wyposażeni. Zacząłem szkołę dwa miesiące po naszym przyjeździe. Zapisano mnie do klasy z dziećmi młodszymi o rok, ponieważ nie mówiłem jeszcze po hiszpańsku. Nie umiałem nawet czytać, ale szybko się nauczyłem. Przykładałem się, bo wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię, to ojciec może się zdenerwować. Pewnego dnia poszliśmy z moim bratem Braimą pobawić się z innymi dziećmi. Nie znaliśmy nikogo i oni też nas nie znali. Ale następnego dnia wszyscy o nas mówili. Nikt nie mógł nas pokonać.
La Masia: Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem La Masię. Im bliżej byliśmy, tym bardziej się stresowałem. Na początku nie byłem pewny, czy chcę tam iść, ale po tygodniu nie chciałam wyjeżdżać! Obiekty były bardzo nowoczesne. Był tam pokój gier z tenisem stołowym, bilardem... rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałem. To było niesamowite doświadczenie mieszkać w La Masii i pracować z wyjątkowymi trenerami. Nauczyłem się grać na ulicach, potem, w Andaluzji, brałem udział w turniejach futsalu, gdzie trzeba było dużo dryblować. W tamtym czasie lubiłem zakładać rywalom sombrero. Jednak Marc Serra, mój pierwszy trener w La Masii, szybko uświadomił mi, w jakim klubie wylądowałem i że podczas meczów muszę szanować przeciwników. Zachęcał mnie również do strzelania kolejnych bramek i zaprzestania wykonywania tego typu zbędnych zagrywek.
Real Madryt: Przed podpisaniem kontraktu z Barçą byłem na testach w Realu Madryt. W tym czasie klub nie miał miejsca zamieszkania dla swoich młodych zawodników. Po rozmowach z moim ojcem zdecydowaliśmy, że Barça i La Masia jest najlepszą opcją, jeśli chodzi o piłkę nożną i moją edukację.
Pierwszy zespół: Kiedy wszedłem do szatni i zobaczyłem Luisa Suáreza, Leo Messiego i wszystkich innych, nie mogłem w to uwierzyć. Usiadłem, nie wydając żadnego dźwięku. Myślałem, że to tylko jednorazowy przypadek, bo często zdarzało się, że koledzy z drużyny młodzieżowej byli zapraszani do pierwszego zespołu, żeby uzupełnić niedobór zawodników. Ale następnego dnia znów mnie zaproszono.
Leo Messi: Po moim debiutanckim meczu z Realem Betis Leo Messi czekał na nas w szatni, aby pogratulować nam zwycięstwa. Gdy do niego podszedłem, ku mojemu zaskoczeniu, wziął mnie w ramiona! Fotograf drużyny zrobił nam obu zdjęcie, a potem Leo wrzucił je na swojego Instagrama. Oczywiście wiele osób polubiło zdjęcie i zaczęło mnie obserwować. Dostawałem miliony powiadomień na telefonie, to było szalone. Nigdy nie zapomnę tego gestu. Będę mu za to dozgonnie wdzięczny. Mam to zdjęcie w domu, na zawsze. Pamiętam, że Ronaldinho wspierał go trochę w ten sam sposób na początku jego kariery. Ze mną zrobił to samo. To było dla mnie prawdziwe źródło dodatkowej motywacji.
Wybór reprezentacji: Dla mnie wybór Hiszpanii był dość łatwy. Wychowałem się w Hiszpanii, spędziłem tam większość dzieciństwa, moi przyjaciele i moja kultura są hiszpańskie.
Komentarze (11)