Ousmane Dembélé zdecydowanie zawiódł w finale mistrzostw świata. Cała reprezentacja Francji bardzo słabo weszła w to spotkanie, lecz skrzydłowy Barcelony wyróżnił się jako ten, który notował mnóstwo strat, a do tego sprokurował rzut karny. 25-latek jest bardzo krytykowany we francuskich mediach po tym, jak Didier Deschamps ściągnął go z boiska jeszcze w pierwszej połowie.
„Jesteśmy z was dumni” – napisał na swojej dzisiejszej okładce dziennik L’Equipe o zawodnikach reprezentacji Francji. Mbappe i spółka dwukrotnie wyrównali wynik meczu, doprowadzając do rzutów karnych, lecz ostatecznie nie mogli cieszyć się z tytułu mistrzowskiego. Jest jednak jeden zawodnik z kadry Les Bleus, na którym kibice się zdecydowanie zawiedli – Ousmane Dembélé. Skrzydłowy Barcelony chciałby zapewne wymazać z pamięci finałowy mecz z Argentyną, w którym zagrał bardzo źle, notując mnóstwo strat i prowokując rzut karny wykorzystany przez Leo Messiego. Nic dziwnego, że selekcjoner Didier Deschamps zdecydował się ściągnąć 25-latka z boiska razem z Olivierem Giroud jeszcze przed końcem pierwszej połowy, wprowadzając za nich Kolo Muaniego i Marcusa Thurama.
Choć Dembélé zaczął turniej całkiem nieźle od dwóch asyst w meczu z Australią, to z każdym kolejnym meczem wyglądał już coraz gorzej, a kulminacją tego był finał przeciwko Argentynie. W ciągu 41 minut Ousmane zanotował tylko 17 kontaktów z piłką, 9/12 celnych podań, jedno niecelne dośrodkowanie, jedną nieudaną próbę dryblingu, 5/5 przegranych pojedynków, 7 strat i jeden sprokurowany rzut karny w 22. minucie, kiedy to dał się objechać Di Maríi, a następnie bezmyślnie sfaulował zawodnika Juventusu w szesnastce.
Dziennik L’Equipe nie pozostawił na skrzydłowym suchej nitki. - Dembélé rozegrał czterdzieści minut niegodnych finału mistrzostw świata. W defensywnie zawsze był spóźniony do pomocy. Został minięty przez Di Maríę przed sprokurowaniem dyskusyjnego karnego. Co więcej, piłka po wszystkich jego pierwszych kontaktach kończyła pod nogami przeciwnika – czytamy w L’Equipe, które nie przyznało nawet oceny skrzydłowemu. Portal RMC Sport wyraża się w podobnym tonie: „Był cieniem samego siebie. Każdą piłkę kontrolował bardzo nerwowo”.
Drugi z Francuzów z Barcelony Jules Koundé zanotował już nieco lepszy występ. Obrońca rozegrał 119 minut, podczas których 2 razy wybijał piłkę, zanotował jeden przechwyt oraz 4 razy odbierał piłkę. Do tego 6/11 wygranych pojedynków, ale za to 20 strat, 2 faule i 0 celnych dośrodkowań. 24-latek nie poczynił rażących błędów, choć niektórzy mogą zarzucić mu zgubione krycie przy golu Di Maríi na 2:0, lecz jest to bardziej zasługa Argentyńczyków, którzy potrafili szybko i bezbłędnie wyprowadzić kontrę, niż błąd Koundé.
Zarówno Dembélé, jak i Koundé otrzymają teraz 10 dni odpoczynku i można ich się spodziewać w Barcelonie około 28 grudnia. Z perspektywy kibica Dumy Katalonii trzeba liczyć na to, że te 10 dni wystarczy, aby obaj odpoczęli, zresetowali głowy i wrócili na decydującą fazę sezonu w pełni naładowani. Xavi może jednak obawiać się, że będzie miał problem na prawym skrzydle, ponieważ każdy z zawodników, który mógłby zagrać na tej pozycji, czyli Dembélé, Raphinha i Ferran Torres zanotowali na mundialu jedynie pojedyncze przebłyski, które przysłoniła słaba gra przez większość czasu.
Komentarze (46)