Już w niedzielę wielki finał mundialu. Tym bardziej wielki, że zmierzą się w nim mistrz świata sprzed czterech lat oraz wicemistrz świata sprzed ośmiu. Francja ma szansę stać się trzecią drużyną w historii, która obroniła tytuł mistrza świata (Włochy 34' i 38; Brazylia 58' i 62'), a Argentyna będzie chciała podnieść to trofeum po raz pierwszy od 36 lat, zwieńczając tym samym wielką karierę Leo Messiego.
FC Barcelona "wysłała" na mundial aż 17 zawodników, co jest rekordem, jeśli chodzi o całą historię mistrzostw świata. Żaden inny klub ani w tym roku, ani na żaden ze wcześniejszych mundiali nie miał aż tylu przedstawicieli. Jednak do finału z całej siedemnastki dotrwało tylko dwóch: Ousmane Dembélé i Jules Koundé. W zasadzie już w półfinałach to oni pozostali jako jedyni na placu boju spośród piłkarzy Barçy, choć szansę na finał miał jeszcze wypożyczony do Osasuny Ez Abde z Maroka. W środę Francuzi przełamali jednak defensywę Marokańczyków i sami potrafili zachować czyste konto, więc to oni powalczą o puchar świata z Argentyną.
Francuski duet...
Dla Ousmane'a Dembélé będzie to już drugi finał mundialu. W wieku 21 lat skrzydłowy brał już udział w mistrzostwach świata w Rosji, lecz wtedy odgrywał marginalną rolę, gromadząc zaledwie 165 minut we wszystich siedmiu meczach, ale tylko dwie minuty w fazie pucharowej (ćwierćfinał z Urugwajem; 2:0). Teraz jednak Dembélé jest bezdyskusyjnie zawodnikiem wyjściowej jedenastki Didiera Deschampsa. W Katarze 25-latek zagrał od pierwszej minuty w każdym meczu oprócz spotkania z Tunezją (0:1), na który Les Bleus wyszli rezerwowym składem. Mimo to "Dembouz" nie zdobył jeszcze ani jednej bramki we wszystkich dotychczasowych jego meczach na dwóch mundialach. Czy finał to będzie jego mecz?
Dla drugiego z "barcelońskich" Francuzów, czyli Julesa Koundé jest to pierwszy mundial. 24-latek sprawuje się na nim jednak bardzo dobrze i to na pozycji, co do której jeszcze kilka tygodni temu nie był przekonany, ale jak sam mówi, coraz bardziej się do niej przyzwyczaja. Podobnie jak Dembélé były zawodnik Sevilli nie zagrał tylko w meczu z Tunezją. Choć w pierwszym meczu z Australią Koundé wszedł tylko na minutę, to we wszystkich pozostałych rozegrał pełne 90 minut, potwierdzając, że wyprzedził w hierarchii prawych obrońców Benjamina Pavarda, co zapewne cieszy też Xaviego, który ma odwieczny problem na tej pozycji w Barcelonie.
...Czy Argentyński solista?
Po drugiej stronie stanie Leo Messi - legenda FC Barcelony, najlepszy piłkarz w historii, który marzy o podniesieniu tego wymarzonego złotego pucharu świata. 35-letni kapitan reprezentacji Argentyny rozgrywa świetny turniej i marzy o zwieńczeniu swojej pięknej kariery triumfem w finale mistrzostw świata. Wydaje się, że na papierze Francja jest nieco silniejsza, lecz można sobie wyobrazić, co może zdziałać wola walki i pasja Albicelestes, którzy chcą pomóc Messiemu w sięgnięciu piłkarskiego nieba. Jeszcze jako zawodnikowi Barçy w 2014 roku futbol nie dał mu tej wielkiej nagrody, ale teraz ci, którzy będą kibicować Argentynie, liczą, że futbol ten jeden raz będzie sprawiedliwy. Czy zaliczają się do nich także kibice FC Barcelony? Zapraszamy do udziału w ankiecie!
Napisz także w komentarzu, kto ostatecznie zostanie mistrzem świata!
Komentarze (69)
Jeśli już miałbym koniecznie się opowiadac po którejś stronie, to Francja, bo tam grają zawodnicy Barcy. A w Argentynie nie ma piłkarzy Barcy, a jestem kibicem Barcy. Ale nawet jak Argentyna wygra, to tragedii nie będzie. Choć fajnie gdyby Kounde zdobył mistrzostwo.
Vamoos Leo G. O. A. T. Messi!! ❤️❤️