Mamy za sobą kolejny dzień turnieju, który zaczął się doskonale dla neutralnego kibica, choć jego druga połowa nie dostarczyła już tylu wrażeń. Co było najlepsze i najgorsze zdaniem redakcji FCBarca.com?
Najlepsze: Emocje
Żadne spotkanie nie zakończyło się pogromem, w każdym rywalizacja toczyła się niemal do końcowego gwizdka. Największy rollercoaster był w pierwszym meczu Kamerunu z Serbią, gdy sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, wbrew logice. Do końca mogło wydarzyć się dosłownie wszystko i właśnie dlatego było to tak ciekawe starcie, najbardziej szalone z dotychczasowych pojedynków na turnieju w Katarze. Nastrój spotęgowała konfrontacja Korei Południowej z Ghaną, w której Azjaci też błyskawicznie dogonili rywali, ale ostatecznie przegrali. W obu tych spotkaniach udało się w mniej niż trzy minuty odrobić dwubramkową stratę, co jest niespotykanym do tej pory wydarzeniem w historii mistrzostw świata, biorąc pod uwagę, że odbywały się one w tym samym dniu. W kolejnych dwóch starciach nie było już tylu goli, ale walka też toczyła się do samego końca.
Najgorsze: Nikola Milenković
Rzadko się zdarza, żeby jeden piłkarz aż tak negatywnie przyczynił się do straty punktów przez swój zespół. Serbski obrońca dwukrotnie w ciągu zaledwie trzech minut całkowicie przysnął w swoim sektorze boiska i złamał linię defensywy. Dzięki temu Vincent Aboubakar mógł ruszyć z akcją i strzelić gola oraz zaliczyć asystę. Gdyby Milenković zachował minimalną czujność, kameruński napastnik znalazłby się na pozycji spalonej, a Serbia uniknęłaby kłopotów i być może w konfrontacji ze Szwajcarią do awansu wystarczyłby jej remis.
Komentarze (4)
Najgorsze: 2 kolejne mimo, że jeden był hitem na papierze.