Viktoria Pilzno dała się we znaki Barcelonie mimo porażki 2:4 w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów. Napastnik tego zespołu Tomas Chory strzelił Katalończykom dwa gole i przyznał, że to właśnie w starciu z Blaugraną jego ekipa była najbliżej punktów w obecnej edycji.
- Ze wszystkich meczów to był ten, w którym byliśmy najbliżej możliwości zdobycia punktów. Graliśmy u siebie i wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia i możemy pomęczyć Barcelonę. Chodziło tylko o nas. Zespół taki jak Barça zawsze znajduje jednak wyjście. Szkoda tego 0:2 do przerwy - stwierdził Czech.
Chory dwukrotnie pokonał Iñakiego Penę i mógł nawet zanotować hat-trick, choć ostatecznie trener ściągnął go z boiska w 79. minucie. - Zdecydowanie myślałem o hat-tricku, nie chciałem schodzić z boiska i powiedziałem to trenerowi. Nie co dzień strzela się jednak Barcelonie dwa gole. Sposób celebrowania drugiej bramki był dla mojej córki.
27-latek przypomniał też swoje wrażenia ze spotkania na Camp Nou. - Granie na Camp Nou jest oczywiście wyjątkowym doświadczeniem, ponieważ boisko jest tam naprawdę ogromne, a Barça bardzo rozciąga tam rywala, co wszystko jeszcze bardziej utrudnia. Tutaj w Pilznie przynajmniej Dembélé nie zagrał od początku, na miłość boską! To piękne wrażenie, niezapomniane, zapamiętam ten mecz na długo.
Komentarze (5)