Prokuratura wycofała wszystkie oskarżenia w sprawie transferu Neymara do FC Barcelony

Mateusz Doniec

28 października 2022, 13:45

Sport, Marca, MD, Cadena SER

9 komentarzy

Fot. Getty Images

Byli prezydenci FC Barcelony Sandro Rosell i Josep Maria Bartomeu zeznawali dziś w sprawie transferu Neymara w charakterze oskarżonych. Po tym, jak złożyli zeznania, prokuratura niespodziewanie zdecydowała się wycofać wszystkie zarzuty, które postawiła podczas procesu. W ten sposób zarówno Sandro Rosell, jak i Neymar nie są już przez nią oskarżani o ewentualne nieprawidłowości przy podpisywaniu umowy, choć fundusz DIS podtrzymuje swój wniosek o ich ukaranie. Uniewinnieni zostali także: ojciec Neymara, jego matka Nadine Gonçalves, Odilio Rodriguesa, Barcelona, Santos i firma N&N. Josep Maria Bartomeu nie został natomiast wcale oskarżony.

Sandro Rosell: "To jest potworne, że ludzie mogą myśleć, że prezesi zawierają umowy"

Jaki był Pana udział w realizacji umowy

Sandro Rosell: Ja ustalałem ograniczenia ekonomiczne.

Kto był jeszcze zaangażowany?

Liderem negocjacji był Raúl Sanllehí.

Jaka była Pańska rola

Informowałem o limicie pieniężnym, który normalnie ustalam dla transakcji. Jeśli chodzi o kwestie legalne, to nie brałem w tym udziału. Mamy duży dział z wieloma doradcami. Wielkie kluby są prowadzone jak duże firmy, w których pracuje mnóstwo ludzi. To jest potworne, że ludzie mogą myśleć, że prezesi zawierają umowy.

Interweniował Pan osobiście?

Spotkałem się raz z ojcem Neymara w Miami, bo był tam na wakacjach. Sanllehí poinformował mnie, że ojciec tam był i skorzystałem z okazji, by powiedzieć mu, jak bardzo interesujemy się jego synem, bo w świecie piłki nożnej prezes musi powiedzieć, że to prawda. Są w takich sytuacjach ludzie, którzy pojawiają się jak grzyby po deszczu, a nie mają z tym nic wspólnego. To była kurtuazyjna wizyta, aby potwierdzić, że to, co powiedział mu Sanllehí, było prawdziwe. A mówiąc o piłce nożnej, powiedziałem mu, że ze względu na sposób gry jego syna, idealnym dla niego zespołem w Europie była Barcelona.

Co kupowała Barcelona

W ostatnich dniach słyszałem wiele rzeczy. W zasadzie to jest tak jak przy kupnie mieszkania i wpłacaniu zadatku. To posiadanie priorytetowego prawa do tego, co chcesz nabyć w przyszłości. Nie lubię tych określeń, bo mówimy o ludziach. Zrobiono to tak, ponieważ prawnicy powiedzieli nam, że to najlepszy sposób, by zmniejszyć szanse na to, że media się o tym dowiedzą i by móc utrzymać to w tajemnicy. Tak nam poradzili.

Zakomunikowaliście coś firmie DIS?

W 2011 roku nie wiedzieliśmy, co to jest. Teraz już tak.

Czy brał Pan udział w negocjowaniu ceny?

Nie. Jestem przekonany, że ktoś do mnie zadzwonił i pewnie powiedziałem mu, żeby nie przekraczał 18 milionów. Musisz dać swoim kierownikom uprawnienia do negocjacji, zawsze do pewnego limitu. I oczywiście im niżej tym lepiej. Ustalam maksymalny limit dla każdej transakcji pieniężnej.

Dlaczego transfer został przyspieszony?

Tito Vilanova zdobył wtedy rekordowy tytuł ligowy w historii Barçy. Miał niestety nawrót choroby i pojechaliśmy do niego do Nowego Jorku. Oglądał wszystkie treningi i mecze w Nowym Jorku, to wielki profesjonalista. Powiedział nam, że jesteśmy na zwycięskiej drodze, ale musimy włożyć coś więcej, aby uniknąć przejścia na drogę przegraną. Ponieważ wiedział już, że mamy w kolejce Neymara, zapytał nas, czy możemy przyspieszyć jego transfer. Potem kontuzji doznał David Villa. To, co robiliśmy, to przyspieszenie kontraktu o sześć miesięcy. Jeśli trener, który widzi więcej rzeczy, prosi o przyspieszenie o pół roku, to próbujemy to zrobić. Poprosiliśmy kierownictwo, żeby zaczęło działać, ale żeby nie zwariować. Najlepiej było poczekać pół roku, ale skoro trener nas o to poprosił, a pieniądze miały być na boisku... negocjowaliśmy. To był dobry interes dla obu stron, bo pół roku później Neymar był dostępny za darmo dla wszystkich.

Ja wyglądała sprawa z mecz towarzyskim z Santosem?

Byliśmy zainteresowani zagraniem tam w celu promocji naszej marki, ale nie udało się znaleźć żadnego terminu. Opłata za mecz? Słyszałem o tym tutaj i nie wydaje mi się, aby była taka opłata. Mnie już wtedy nie było.

Regularnie stosowano prawo pierwokupu...

Super często. W wielu miejscach. Drużyny piłkarskie mają dwa sposoby na zarządzanie. Niektórzy mają szkółkę jak Barça, ale inni nie. To kwestia koncepcji. Kosztuje nas to 25-30 milionów rocznie. Inne kluby mówią, że za te 30 mln kupują prawa pierwokupu. Mają to samo, ale bez ryzyka, bo już idą do zawodników, którzy się wyróżniają. To normalne, dopóki nie pojawi się ustawa, która tego zabrania.

Dlaczego nastąpiło zawyżenie ceny?

Zawodnik był wart znacznie więcej. Jego ostatnie półtora sezonu było spektakularne. Miał oferty ze wszystkich wielkich klubów. Tak właśnie jest na rynku.

Uzgodniono mechanizm, dzięki któremu Santos mógłby zażądać podpisania umowy?

Nie. W przypadku, gdy nie bylibyśmy zainteresowani, nie musielibyśmy podpisywać umowy. Dyskusja na ten temat jest absurdalna.

Były tam podpisy Bartomeu i Fausa...

Był protokół podpisów. Istniał kodeks etyczny, zgodnie z którym wszystkie umowy były podpisywane przez dwóch dyrektorów. Gdy byłem prezydentem Barçy podpisałem ponad 300 kontraktów. Dlatego Bartomeu podpisał się tylko pod protokołem. Kontrola była wyczerpująca i żelazna.

Josep Maria Bartomeu: "Nie brałem udziału w negocjacjach"

Bartomeu: Byłem wiceprezydentem ds. sportowych i moim zadaniem było składanie sprawozdań kolegom, informowanie zarządu o sprawach głównie piłkarskich oraz reprezentowanie klubu. Są to stanowiska reprezentacyjne, a nie wykonawcze i są one niepłatne. Są dyrektorzy, którzy otrzymują wynagrodzenie za swoją pracę.

- Nie brałem udziału w negocjacjach. Nie miałem żadnej wiedzy na temat DIS. Zgodnie z protokołem klubowym, podpisałem umowy. W klubie jest wiele obszarów, ale wtedy nie byłem jeszcze wiceprezydentem ds. ekonomicznych i dlatego nie podpisałem tego dokumentu.

- Oczywiście wszelkie umowy są załatwiane przez kierownictwo klubu, a po zakończeniu negocjacji sporządzane są umowy i te umowy są podpisywane przez dyrektorów poszczególnych obszarów. Neymar musiał zostać sprowadzaony. Mieliśmy całkowitą rację, jeśli chodzi o ten transfer.

- Mecze towarzyskie z Santosem to nic wyjątkowego. Zdarzają się wiele razy i pomyślałem, że to dobra inicjatywa, ponieważ stanowiła dodatkowy dochód dla Barçy. Myślę, że było to 5 milionów, a gra w Brazylii również pomogła marce Barcelony. Drugi mecz nie mógł zostać rozegrany, ponieważ trenerzy nie mogli się dogadać co do terminów, mimo naszych nalegań.

- Gabigol? Pozwaliśmy Santos i nakazano im zapłacić nam za niewypełnienie warunków umowy. Były też umowy z innymi klubami, na przykład z Boca Juniors.

- Andre Cury nie miał pełnomocnictwa od Barçy. Był tylko częścią siatki skautingu i odpowiadał tylko za terytorium Brazylii.

REKLAMA

Poleć artykuł

Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany.

Ale ktoś tu nieźle posmarował

Z jednej strony to dobrze bo chociaż nie będzie gadania że Barca to oszuści i złodzieje. Wiadomo taki prezydent mógłby ponieś karę za swoją rozrzutność ale dobrze ze transfery chociaż robili zgodnie z prawem bo Barca ucierpiała by w świecie i to bardzo .

Te sądy i prokuratura to się nadają na przecier, wiedziałem że się wyślizgają...

Tadam.

Można?

Można!
.

Josep Maria Bartomeu jest niewinny.

Prokuratura nie postawiła mu żadnych zarzutów.

Prezes jest wiarygodny, proszę posłuchać program Hejt Park, którego był gościem.

Wszystko tam pięknie wyjaśnił.