Nie było dużo czasu, by pogodzić się z rozczarowaniem, jakie przyniosła rywalizacja w Lidze Mistrzów. W lidze czekał już bowiem Real Madryt, który w tym sezonie nie zawodzi. Xavi zdecydował się dokonać kilku zmian w składzie względem meczu z Interem na Camp Nou, a najważniejszą z nich był powrót Julesa Koundé. Francuz zastąpił Gerarda Piqué, który zawiódł w Lidze Mistrzów. Ponadto za Marcosa Alonso zagrał Balde, natomiast miejsce Gaviego zajął Frenkie de Jong. Więcej korekt w składzie nie było, a obecność Sergiego Roberto na prawej obronie wskazywała na to, że celem Xaviego jest przejęcie inicjatywy i szukanie okazji w ataku pozycyjnym.
Gospodarze od początku wyszli wysokim pressingiem i zmuszali do rozpoczynania akcji długimi podaniami lub rajdami stoperów. Pierwszy strzał oddał Raphinha, jednak nie sprawił wielu problemów Łuninowi, który pewnie złapał piłkę. W odpowiedzi szarżował Vinícius, ale strzał został zablokowany i Real miał tylko rzut rożny. W 12. minucie Real ruszył z kontratakiem, który faulem powstrzymać próbował Sergio Busquets, ale Kroos ostatecznie zagrał do Viníciusa, który co prawda nie zdołał pokonać Ter Stegena, jednak Karim Benzema świetnie poprawił i było 1:0 dla Realu. Gol sprawił, że Barcelona potrzebowała czasu, by odzyskać tempo rozgrywania akcji. Na dodatek mnożyły się błędy.
W 26. minucie wyborną okazję miał Lewandowski, ale z najbliższej odległości posłał piłkę ponad bramką. Na jego usprawiedliwienie należy dodać, że z trudem zdążył do piłki, wchodząc wślizgiem. Tymczasem uśpiony Real przebudził się znów w 35 minucie. Fede dostał piłkę przed polem karnym i uderzył bardzo precyzyjnie – 2:0. Barcelona próbowała wrócić do gry, ale Real świetnie się ustawiał, pozostawiając więcej miejsca tylko na skrzydłach. W efekcie nie udało się nawet zagrozić bramce strzeżonej przez Łunina i podopieczni Xaviego schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami.
W przerwie nie doszło do żadnych zmian i Barça wyszła na murawę w dokładnie takim samym ustawieniu. Tymczasem Real nie zwalniał. Benzema spokojnie zbiegł do środka i uderzył zza pola karnego i Ter Stegen znów skapitulował. Na szczęście chwilę wcześniej Francuz znajdował się na pozycji spalonej. W 60. minucie Xavi dokonał potrójnej zmiany. Na boisku pojawili się Gavi, Ferran i Alba zmieniając Sergio, Raphinhę i Balde. Barcelona zwiększyła agresywność, co niestety zaowocowało jedynie serią fauli. W 74. minucie w polu karnym po kontakcie z Carvajalem padł Lewandowski, ale sędzia nie podyktował jedenastki, a VAR nie interweniował.
W 78. minucie z dystansu uderzył Ansu Fati, minimalnie niecelnie. Wreszcie w 83. minucie lewym skrzydłem urwał się Ansu Fati i dośrodkował w pole karne, a tam Lewandowski przepuścił piłkę, do której dopadł Ferran Torres i wpakował ją do siatki. Kilka minut później powinno być 2:2, ale tym razem Fati minimalnie chybił. Gra gości wyglądała naprawdę nieźle. Niestety właśnie wtedy Real zadał cios. Éric García w polu karnym nastąpił na nogę Rodrygo i po interwencji VAR była jedenastka. Rzut karny na gola zamienił sam poszkodowany i było 3:1 dla Realu. Barcelona nie zdołała już odpowiedzieć i zasłużenie przegrała. Warto jednak dodać, że po zmianach Xaviego gra gości wyglądała zdecydowanie lepiej i przy odrobinie szczęścia można było dzisiaj wywieźć punkt z Madrytu.
Real Madryt: Łunin – Carvajal (min. 88, Rüdiger), Militão, Alaba, Mendy - Tchouaméni, Modrić (min. 78, Camavinga), Kroos - Valverde, Vinícius (min. 85, Rodrygo), Benzema (min. 88, Asensio)
FC Barcelona: Ter Stegen - Roberto, Koundé, Éric García, Balde (min. 60, Alba) - De Jong, Busquets (min. 60, Gavi), Pedri (min. 83, Kessie) – Raphinha (min. 60, Ferran Torres), Lewandowski, Dembélé (min. 73, Ansu Fati)..
Komentarze (882)
Koniec nastąpił przed odejściem
Obecnie jeszcze są potrzebne zmiany to widac
Leo fakt niech nie wraca bo po co