Jordi Cruyff udzielił wywiadu rozgłośni Cadena SER, w którym wypowiedział się na temat rywalizacji z Interem, zbliżającego się Klasyku oraz dziedzictwa jego ojca Johana. Holender ujawnił też pewne interesujące wątki ze swojego życia osobistego.
Dyrektor Barcelony pozytywnie podchodzi do meczu z Interem. – Jestem z natury optymistą, zawsze trzeba takim być. Jestem więc przekonany, że wygramy. Gdyby mój ojciec usłyszał z mojej strony coś innego, przybyłby, żeby dać mi kuksańca. U niego był całkowitym optymizm.
Jordi Cruyff opowiedział więcej na temat dziedzictwa swojego ojca. – Granica między szaleństwem a geniuszem czasem jest prawie niezauważalna. Mój ojciec był postrzegany na początku jako szaleniec, ale w końcu przyszły wyniki i wówczas był już geniuszem. Trudno wyjaśnić jego dziedzictwo. Z czasem zdajesz sobie sprawę, że był wyjątkową osobą, nie zawsze łatwą, to prawda, ale ujmującą. Nie wiem, jak to robił, ale pamiętam, że po przegranym 0:4 finale Ligi Mistrzów wrócił do domu jakby nic się nie stało. Nie wiem, skąd miał tę mentalną siłą, aby oddzielić pracę od domu. Nie widziałem, żeby ktokolwiek inny potrafił to robić. Bardzo nas chronił przed wszystkim. Niewiele osób może pochwalić się taką spuścizną jak on lub dwoma stadionami swojego imienia w bardzo wyjątkowych klubach. Jest nieśmiertelny. Guardiola potrafił jednak dokręcić śrubę i udoskonalić system, który zostawił po sobie mój ojciec.
Holender z uśmiechem na ustach opowiedział anegdotę związaną ze swoimi narodzinami. – Przyszedłem na świat przed czasem z powodu meczu piłkarskiego. Wywołali poród u mojej matki, poprzez cesarskie cięcie, żeby mój ojciec mógł zagrać w Klasyku, który potem okazał się historyczny, ponieważ wygraliśmy 5:0 [Johan strzelił gola – przyp. red.]. Mój ojciec uzgodnił to z trenerem. Był nim wówczas Rinus Míchels, który pomógł ustalić datę porodu, a w rezultacie doszło do niego w dniu jego własnych urodzin. Patrzcie, do czego to doszło, to znaczenie futbolu…[śmiech] W tym okresie Klasyk był bardzo wyjątkowy. Czasami żartuję, że muszę to komuś zgłosić.
– Klasyk to jeden z tych meczów, które sprawiają, że albo jesteś szczęśliwy, albo smutny przez cały tydzień. Można go oglądać w sposób zrelaksowany tylko wtedy, gdy pracujesz w Chinach. To mecze o dużej intensywności, w grze jest wiele innych rzeczy niż tylko trzy punkty – dodał.
Cruyff został też zapytany o proces budowy zespołu, w którym znalazło się dużo młodych graczy. – W elitarnym futbolu nie ma cierpliwości i nie możesz powiedzieć kibicom, żeby czekali trzy lata na stworzenie mistrzowskiego zespołu. Chcą rezultatów od pierwszego dnia.
Mało kto pamięta, że Jordi Cruyff zaczynał swoją karierę w Barcelonie. Holender zwraca jednak uwagę, że nie było mu łatwo. – Jestem jedyną łysą osobą w mojej rodzinie. Wyłysiałem z powodu stresu, jaki przeżyłem w Barcelonie w wieku 19-20 lat. Kiedy poszedłem do Manchesteru, poczułem się uwolniony. Tutaj w wieku 15-16 lat jesteś już mini mężczyzną, ale w Holandii do 17. roku życia nie dorastamy i nie robimy tego skoku. Czułem się fizycznie gorszy od innych. Wszystkich, którzy mówią, że "łatwo jest być synem Johana", zaprosiłbym na swoje miejsce, ponieważ nie zawsze jest to takie proste. Zwłaszcza, gdy jesteś porównywany do kogoś, kto jest znacznie lepszy od ciebie.
Komentarze (1)