Trudny powrót do gry po przerwie na zgrupowanie reprezentacji tym razem był udany. Barcelona pokonała Mallorcę i wskoczyła na pozycję lidera w LaLidze, wykorzystując potknięcie Realu w meczu z Osasuną. Poziom trudności wzrósł jednak zdecydowanie w Lidze Mistrzów, gdzie podopieczni Xaviego zmierzyli się w Mediolanie z Interem. W wyjściowym składzie doszło do kliku zmian, najważniejsze dotyczyły linii defensywnej. Goście wyszli czwórką z tyłu, a obok Érica Garcíi zagrał Christensen. Z kolei na bokach obrony wystąpili Roberto i Marcos Alonso. W środku pola Xavi postawił na sprawdzony tercet: Sergo, Pedri, Gavi. Nie było niespodzianek na skrzydłach, gdzie szeroko ustawieni byli Raphinha oraz Dembélé. W rolę środkowego napastnika wcielił się natomiast Robert Lewandowski, który podobnie jak Ter Stegen nie podlega rotacjom.
Goście szybko przejęli inicjatywę i atakowali skrzydłami. Od początku na prawej stronie ustawiony był Dembélé, a Raphinha współpracował z Marcosem Alonso na lewej flance. To Inter jednak pierwszy zagroził bramce strzeżonej przez Ter Stegena za sprawą uderzenia z dystansu Calhanoglu, na szczęście Niemiec spisał się bardzo dobrze i skończyło się na rzucie rożnym. Barcelonie zabrakło dokładności w 14. minucie, kiedy po przejęciu dośrodkowanie Marcosa Alonso zostało zablokowane. Trzy minuty później uderzać próbował Lewandowski, ale nieczysto trafił w piłkę. W 23. minucie w starciu w polu karnym ręką zagrał Éric García, jednak na szczęście chwilę wcześniej napastnik Interu znajdował się na pozycji spalonej i VAR dobrze zinterpretował tę sytuację.
W 29. minucie Correa dobrze wykończył akcję, jednak sędzia trafienie anulował – pozycja spalona. Po drugiej stronie boiska kibiców Barcelony mogły już zacząć irytować złe wybory Dembélé. Długo oglądaliśmy bezproduktywne klepanie gości, aż wreszcie zaatakował Inter. W doliczonym przez sędziego czasie gry po raz drugi z dystansu uderzył Calhanoglu i tym razem trafił idealnie przy słupku, dając gospodarzom prowadzenie. Goście pierwszą połowę zakończyli jej motywem przewodnim, czyli złym dośrodkowaniem Dembélé z prawego skrzydła. Gra podopiecznych Xaviego nie mogła się podobać i choć Inter także nie zachwycał, to na przerwę schodził prowadząc.
W drugiej połowie Barcelona szybko straciło Christensena, który zszedł z urazem. Zastąpił go Gerard Piqué. Dopiero w 60. minucie gościom udało się zagrozić bramce rywali, kiedy Dembélé uderzył w krótki róg, ale Onana był dobrze ustawiony. Xavi wprowadził na boisko jeszcze Ansu Fatiego i Balde, szukając poprawy gry ofensywnej. W 68. minucie do siatki po błędzie Onany trafił Pedri, jednak sędzia gola anulował po interwencji VARu. Powtórki pokazały, że chwilę wcześniej ręką zagrał Ansu Fati, więc sędzia podjął słuszną decyzję.
W ostatnim kwadransie Barcelona miała miażdżącą przewagę, ale niewiele z tego wynikało. Dużo nieprecyzyjnych dośrodkowań i jeden niecelny strzał głową Busquetsa to zdecydowanie za mało. W doliczonym czasie wydawało się, że sędzia musi podyktować jedenastkę za zagranie ręką Dumfriesa w polu karnym, ale po analizie VAR nic takiego się nie stało. Barcelona zawiodła i zasłużenie przegrała w Mediolanie. Inter z kolei zaprezentował niemal perfekcyjną defensywę i dzięki ładnej bramce Calhanoglu jest bliżej awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Podopieczni Xaviego są natomiast pod ścianą i aby być pewnym awansu, muszę teraz pokonać zarówno Bayern, jak i Inter na Camp Nou.
Inter: Onana, Škriniar, De Vrij (min. 77, Acerbi), Bastoni, Darmian, Dimarco (min. 77, Dumfries), Barella, Calhanoglu (min. 85, Asllani), Mychitarian, Correa (min. 56, Džeko), Lautaro Martínez.
FC Barcelona: Ter Stegen, Sergi Roberto, Éric García, Christensen (min. 58, Piqué), Marcos Alonso (mi. 64, Balde), Busquets, Pedri, Gavi (min. 84, Kessie), Dembélé, Raphinha (min. 64, Fati), Lewandowski.
Komentarze (699)