Barcelona postanowiła w lecie sprzedać część swoich aktywów, aby ustabilizować sytuację finansową przy jednoczesnym wzmocnieniu zespołu na tyle, żeby móc konkurować na boisku i tym samym zwiększyć przychody. Powrót Dumy Katalonii do rywalizacji wydaje się nie w smak prezesowi PSG Nasserowi Al-Khelaïfiemu. „Czy to sprawiedliwe? Nie, to nie jest sprawiedliwe. Czy legalne? Nie jestem pewny. Jeśli pozwolą na to teraz, inni będą robić to samo. UEFA ma swoje własne przepisy i z pewnością przyjrzy się wszystkiemu” – powiedział na łamach portalu Politico na temat sprzedaży aktywów przez Barcelonę. Być może krytyka wiąże się też z tym, że kataloński klub sprzedał 25% praw do Barça Studios firmie Mediapro, która dwa lata temu wywołała kryzys we francuskim futbolu w związku z niezrealizowaniem płatności za prawa telewizyjne.
Magiczny zastrzyk kapitału
Nie był to jednak pierwszy atak Al-Khelaïfiego na kataloński klub. Kilka dni temu skrytykował politykę „magicznych zastrzyków finansowych”, choć nie wymienił wprost Barcelony. „Nowe zasady stabilności finansowej to pozytywny przełom. Przepisy kontrolują wydatki. Zachęcają do inwestycji. Musimy być jednak ostrożni, bo niebezpieczne poziomy zadłużenia i magiczny zastrzyk kapitału to nie jest stabilna droga. Musimy myśleć długoterminowo, a nie krótkoterminowo” - powiedział na temat przepisów UEFA, co media jednoznacznie interpretowały jako szpilkę wbitą Blaugranie.
Prezesowi PSG odpowiedział nawet Javier Tebas: „Nie ma magii, Barcelona sprzedała część swojego majątku, aby pokryć straty. W PSG za to „odkręcasz kurek z gazem”. Dla stabilności futbolu pierwszą rzeczą jest płacenie należności, prawda?”. Przy swoich działaniach Barça przestrzegała zasad LaLigi, ale Al-Khelaïfi podkreślał, że UEFA ma własne przepisy. Prezes Europejskiego Stowarzyszenia Klubów i członek Komitetu Wykonawczego UEFA jest człowiekiem wpływowym, więc może naciskać na korzystne dla niego rozwiązania. Nawet jeśli wydaje się ostatnią osobą, która może krytykować „magiczne zastrzyki kapitału”, biorąc pod uwagę pompowanie PSG środkami państwowymi z Kataru.
Konflikt interesów
Samemu Al-Khelaïfiemu zarzuca się też konflikt interesów ze względu na jego posadę prezesa beIN Media Group, który wydaje miliony na prawa telewizyjne we francuskim futbolu i rozgrywkach UEFA. Zarządca PSG odpiera te zarzuty: „Kiedy są problemy, kiedy mnie potrzebują, jestem po to, żeby pomóc. Nikt nie widzi żadnego konfliktu. Nie było ani jednego przypadku, w którym wykorzystałbym swoją pozycję”. Al-Khelaïfi tłumaczy też swoją rolę jako prezesa Europejskiego Stowarzyszenia Klubów przy sprzedaży praw telewizyjnych, czym mają zajmować się specjalnie wynajęte do tego celu zewnętrzne agencje. „Nasser nie jest tym, kto sprzedaje prawa telewizyjne. Ale naciskamy ich, aby zwiększyli cenę. Mój interes polega na zapewnieniu maksimum dla mojego klubu i naszych klubów. Jeśli już, to jest to szkodliwe dla beIN, kiedy ECA podnosi koszty praw telewizyjnych” - tłumaczy prezes PSG.
Atak na Superligę
Al-Khelaïfi uderzył też w projekt Superligi: „Naprawdę jestem pewien, że nikt nie pozwoli, żeby Superliga doszła do skutku. Musimy myśleć o wszystkich, a nie tylko o sobie. W Superlidze chodziło tylko o nich, nigdy nie dołączyłbym do takiego projektu. Powinniśmy też uważać, co zmieniamy w futbolu, ponieważ musimy szanować naszych kibiców”.
Futbol jak Formuła 1
Prezes PSG wymienia jednak pomysły na generowanie nowych przychodów. „Mamy najlepszy, największy i najpopularniejszy sport na świecie i musimy myśleć nieszablonowo” – powiedział, precyzując, że europejska piłka nożna mogłaby wykorzystać najbardziej prestiżowe mecze do stworzenia kilkudniowego „miejsca wakacyjnego, do którego ludzie chcieliby pojechać”, wraz z muzyką czy konferencjami w ramach szerszego produktu rozrywkowego. Pod tym względem wzoruje się na Formule 1, której płacą miasta organizujące wyścigi.
Komentarze (69)
Nagroda Nobla mu się należy za uczciwość.
Znacznie jednak ciekawszy jest wysyp rasistowskich wpisów które pojawiły się pod tym artykułem.
Myślę że @Moderacja będzie miała tu sporo do roboty.
Co się nagle stało, że ten bydlak tak namiętnie zaczął o tym gadać? Bo to już jest atak co tydzień.
Gdzie jest drugie dno? Czy gość się piekli, bo liczył, że Barcelona upadnie finansowo i pójdzie pod młotek, trafiając w ręce szejka a nie pykło?
Może to była cała długoterminowa gra na finansowe wyniszczenie klubu i się nie udało bo Laporta ogarnął temat?
Nie kazdy bohater nosi peleryne.
Koleś tak się sra, a jeszcze skończy się na tym że to jemu się ktoś przyjrzy i tej całej UEFIE i bekną za korupcję . Wezmą im się za dupy i się skończy eldorado oraz całe to żałosne skomlenie.