Toni Roca, dyrektor Sports Law Institute oraz firmy prawniczej Himnus, specjalizującej się w piłce nożnej uważa, że FC Barcelonie trudno będzie udowodnić, że Frenkie de Jong, Marc-André ter Stegen, Clement Lenglet oraz Gerard Piqué, którzy zgodzili się w październiku 2020 roku na modyfikację ich kontraktów, popełnili jakiekolwiek nielegalne działania, które mogłyby uznać te umowy za nieważne.
Specjalizujący się w prawie sportowym Roca nie widzi oznak, aby takie działania zakończyły się dla klubu pomyślnie. – Z tego, co rozumiem, zawodnicy nie mieli udziału w żadnym przestępstwie, ponieważ poproszono ich tylko o pomoc klubowi w kryzysowym dla niego momencie, obniżając wynagrodzenie, co niosło ze sobą logiczne żądanie jakiejś rekompensaty czy to w postaci wydłużenia kontraktu, czy też w poprzez wyższe wynagrodzenie w kolejnych latach – twierdzi prawnik.
- Dla FC Barcelony skomplikowane będzie skierowanie tej sprawy do sądu, ponieważ proces trwałby latami i zanim wszystko zostałoby rozwiązane, zawodnicy mogliby już nie być częścią klubu. To raczej broń negocjacyjna z ryzykiem wystąpienia efektu bumerangu, ponieważ sądownictwo w całym tym procesie może spowodować uszczerbek na reputacji. Dodatkowo zawsze istnieje groźba, że związki takie jak AFE czy FIFPRO potępią działania klubu – podkreśla Toni Roca.
Z drugiej strony Roca uważa też, że poszkodowani zawodnicy, a zwłaszcza Frenkie de Jong, nie mogą oskarżyć FC Barcelony o jakiekolwiek wymuszenie. Nie będą mogli także oskarżyć klub o mobbing, co sugeruje holenderski związek piłkarzy. - Jak dotąd De Jong nie stracił ani euro ze swojego kontraktu, nie naruszono jego godności jako pracownika i nie był on dyskryminowany poprzez np. odsunięcie od treningów pierwszej drużyny, nawet podczas amerykańskiego tournée. Co więcej, klub wyrażał się o nim publicznie tylko w dobrych słowach. Nie sądzę, że mamy do czynienia z przestępstwem wymuszenia, a raczej ze zwykłymi negocjacjami dotyczącymi kwestii ekonomicznych, w których Barça gra nieco „na krawędzi” – podkreśla Roca.
Prawnik sportowy wyjaśnił także, że za przestępstwo „nieuczciwej administracji", czyli to, co obecny zarząd przypisywałby poprzedniemu pod przewodnictwem Josepa Marii Bartomeu, i co pociągałoby za sobą ewentualną nielegalność tych czterech nowych umów, do odpowiedzialności powinny być pociągnięte tylko te osoby, które mają uprawnienia do administrowania majątkiem, czyli prezydent i inni członkowie poprzedniego zarządu. - W żadnym wypadku nie powinni to być piłkarze. Dla nich jedyną konsekwencją byłoby ewentualne anulowanie umowy. Kary za nieuczciwą administrację są przewidziane w art. 249 i 250 kodeksu karnego i określają kary od 6 miesięcy do 3 lat pozbawienia wolności, od 1 do 6 lat pozbawienia wolności czy od 6 do 12 miesięcy w przypadku spełnienia określonych okoliczności.
Te przypadki są częścią wyścigu z czasem, który prowadzi FC Barcelona, aby dostosować się do zasad finansowego fair play LaLigi i móc zarejestrować nowych zawodników oraz graczy, którzy podpisali ostatnio nową umowę. Prezes Sports Law Institute podkreśla, że Barça ryzykuje utratę zawodników, których sprowadziła, jeśli ostatecznie nie będą mogli zostać zarejestrowani w LaLidze. - Byłoby to podobne do pozostawienia ich przez klub bez numeru. Artykuł 16.2 słynnego dekretu królewskiego nr 1006 z 1985 r. stanowi, że rozwiązanie umowy z tego powodu wywołuje takie same skutki jak niesprawiedliwe zwolnienie bez przywrócenia do pracy. Innymi słowy, zawodnik byłby wolnym agentem i mógłby zażądać od klubu rekompensaty – analizuje Roca.
Niezarejestrowanie nowego zawodnika w LaLidze nie prowadzi zdaniem Roki do jego natychmiastowego zwolnienia, ale aby zostać uznanym za wolnego agenta, musiałby on najpierw zgłosić swoją sytuację i czekać na orzeczenie sądu na jego korzyść, aby następnie rozwiązać z kontraktu z klubem.
Na koniec Roca przypomina, że żaden klub nie może grozić pozostawieniem zawodnika bez numeru, aby zmusić go do odejścia, o czym w ostatnich dniach pisały media. - Dekret królewski stanowi, że gracze mają prawo do czynnego wykonywania zawodu. Jeśli klub narusza to prawo (a pozostawienie zawodnika bez numeru jest naruszeniem), piłkarz ma również prawo do rozwiązania umowy wiążącej go z klubem - kończy Toni Roca.
Komentarze (14)