Kwiecień bez wątpienia był fatalnym miesiącem dla Barcelony, choć nic nie zwiastowało kryzysu po pokonaniu w dobrym stylu Sevilli 1:0. Drużyna Xaviego wygrała jednak później tylko 2 z 6 meczów i zanotowała trzy porażki na Camp Nou, które zamknęły Katalończykom drogę do wygrania jakiegokolwiek trofeum. Ponadto Barça po raz pierwszy w swojej blisko 123-letniej historii przegrała trzy kolejne spotkania na swoim stadionie w jednym sezonie. Wcześniej taką serię miała tylko między końcówką kampanii 1997/1998 i początkiem rozgrywek 1998/1999. Pod względem zdobyczy punktowej w meczach wyjazdowych Barcelona jest na drugim miejscu w LaLidze, ale w klasyfikacji pojedynków u siebie znalazła się dopiero na piątej lokacie. W tym sezonie Blaugrana przegrała już sześć starć na swoim terenie, co jest jej najgorszym wynikiem od sezonu 1987/1988. Z twierdzy Camp Nou niewiele zostało. Ostatnie dwa sezony to jedenaście porażek u siebie, tyle samo, co w poprzednich ośmiu kampaniach.
Barcelona rozpoczynała kwiecień z dużymi nadziejami po rozbiciu Realu Madryt na Bernabéu, ale ten miesiąc kończy się ogromnym rozczarowaniem i niezrozumiałym zjazdem formy drużyny. Sytuacja na finiszu zmagań przypomina nieco tę za kadencji Ronalda Koemana, gdy pogrążona w marazmie i niemocy ekipa zaliczała wpadki z teoretycznie dużo słabszymi przeciwnikami. Podobnie było wczoraj z Rayo. Ekipa z Madrytu dopiero po raz drugi w swojej historii wygrała na Camp Nou, a poprzednim razem miało to miejsce w 2000 roku, na cztery lata przed narodzinami Gaviego. Rayo jest też czwartym beniaminkiem w dziejach LaLigi, który zwyciężył oba mecze z Barceloną w jednym sezonie. Co ciekawe, ostatnim trenerem przed Iraolą, który wygrał dwie konfrontacje z Blaugraną, nie tracąc przy tym gola, był Luis Carniglia (Real Madryt) w rozgrywkach 1957/1958.
Drużyna Xaviego rozjechała się w ostatnich pojedynkach i wróciły do niej wcześniejsze problemy, jeszcze sprzed zatrudnienia byłego pomocnika, zarówno w obronie, jak i w ataku. Znów pojawił się problem utraty gola na początku spotkania. W 23 z 48 starć tego sezonu Barça jako pierwsza traciła bramkę i musiała odrabiać straty. O pogorszeniu jakości ataku świadczy to, że jeszcze w lutym i marcu Barcelona strzeliła 31 goli, a do siatki trafiała średnio 2,8 raza na mecz. Z kolei w kwietniu zdobyła tylko osiem bramek (1,14 na spotkanie). Niepokojącą informacją jest to, że tylko trzech trenerów Blaugrany w ostatnich 40 latach miało gorszy odsetek zwycięstw od Xaviego (53%) z grona tych, którzy prowadzili drużynę w co najmniej 25 konfrontacjach. Słabszy wynik mieli Rexach (49%), Serra Ferrer (47%) i Luis Aragonés (46%), a dla porównania Koeman miał 58%. Pierwsze 32 mecze Xaviego w Barcelonie to 17 zwycięstw, 8 remisów i 7 porażek. W przypadku Koemana w analogicznym okresie było to 21 wygranych, 5 remisów i 6 porażek.
Oczywiście nie można zapominać o sytuacji, w jakiej Xavi obejmował Barcelonę, pogrążoną w kryzysie w niemal każdym obszarze, za co odpowiadał również niepotrafiący znaleźć rozwiązania holenderski szkoleniowiec. Hiszpan zaczynał pracę już w trakcie sezonu na dziewiątej pozycji w tabeli, a mimo ostatnich wpadek zespół wciąż jest wiceliderem. Trenerowi należy dać więcej czasu na uporządkowanie zespołu w lecie, ale już teraz można oczekiwać od niego i piłkarzy poprawy sytuacji w końcówce sezonu, ponieważ Barça wciąż nie ma pewnego udziału w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Katalończycy mają sześć punktów przewagi nad piątym w tabeli Betisem, ale też perspektywę bezpośredniego starcia na Benito Villamarín. Zespół musi nadal walczyć o dopisanie pozytywnego i dającego nadzieję na kolejny sezon rozdziału w tym bardzo trudnym roku dla wszystkich culés.
Komentarze (40)
Natomiast nie dziwmy się teraz grze piłkarzy, którzy tak zostali w zasadzie zdradzeni. Po meczu z Frankfurtem ja już przestałem śledzić ligę bo wiedziałem, że tak to będzie wyglądało. To tylko dowodzi, że jednak chłopakom chyba zależy na czymś więcej niż tylko kasie skoro przestali grać właśnie teraz. Ile razy wypowiadali się, że kibice zasługują na lepszą grę i że czują ich wsparcie, a tu nagle je... taki gong w ryj :( Także uważam, że trzeba zapomnieć już teraz o tym sezonie i nie oceniać ani Xaviego ani piłkarzy. Moim zdaniem to kwestie mentalne, a nie taktyczne. I na koniec wrócę jeszcze trochę do ideologii. Może do końca nie zgadzałem się z poglądami Boixos Noi ale widać jak sumarycznie ich brak wpłynął na stadionowy klimat. Może trzeba pomyśleć czy jednak klub nie powinien zostać sprzedany jakimś inwestorom skoro, kibice pokazali co znaczy tradycja. Tyle ode mnie. VeB!!!
Masz rację co do panującego na tych stronach "ideologicznego bełkotu"
Ale Twój powyższy tekst to tez niestety bełkot, tylko bez ideologii.