Po nadspodziewanie trudnym meczu z Levante Xavi musiał podjąć kilka trudnych decyzji przed spotkaniem z Eintrachtem. Remis na wyjeździe stawiał Barcelonę w dobrej sytuacji, ale problemy kadrowe w obronie mogły wciąż skomplikować dwumecz. Hiszpański szkoleniowiec postawił na Minguezę na prawej obronie, co oznaczało dla wychowanka powrót do składu po dłuższej przerwie. Parę stoperów stworzyli Éric i Araujo, z kolei w środku pola obok Sergio i Pedriego wystąpił Gavi. Nie było wątpliwości w przypadku linii ataku oraz pozycji lewego obrońcy. Pewne miejsce w jedenastce na najważniejsze pojedynki mają bowiem Ferran, Aubameyang, Dembélé oraz Jordi Alba.
Mecz rozpoczął się dla gospodarzy wręcz fatalnie. Éric García faulował we własnym polu karnym Lindstroma, sędzia nie miał wątpliwości - jedenastka i żółta kartka dla stopera Barcelony. Kostić się nie pomylił i dał prowadzenie Eintrachtowi, z kolei Éric dodatkowo został wykluczony z ewentualnego występu w pierwszym meczu półfinałowym. W 9. minucie mógł być remis, ale Aubameyang nie zdołał wykorzystać dośrodkowania Dembélé. Piłka po jego strzale głową poszybowała ponad poprzeczką bramki strzeżonej przez Trappa. Gospodarze prowadzili swoje akcje głównie prawym skrzydłem, gdzie rywale starali się potrajać francuskiego skrzydłowego, a Mingueza nie oferował wielkiego wsparcia. Trudno było się przedrzeć, a kolejne straty irytowały Xaviego. Dobry strzał oddał Ronald Araujo, jednak Trapp nie dał się zaskoczyć. Chwilę później w polu karnym upadł Alba i domagał się podyktowania rzutu karnego, ale sędzia tym razem pozostał niewzruszony.
W 26. minucie goście przeprowadzili niezły kontratak zakończony strzałem Kosticia, po którym piłka wylądowała w rękach Ter Stegena. Trochę więcej problemów Niemcowi sprawił Knauff w 35. minucie. Borre już jednak podniósł bramkarzowi Barcelony poprzeczkę na tyle wysoko, że musiał on skapitulować, a Barcelona stanęła przed niezwykle trudnym zadaniem, przegrywając na Camp Nou już dwiema bramkami. Gospodarze stanęli i nie potrafili szybko zareagować. W efekcie Eintracht w 44. minucie mógł strzelić trzeciego gola, ale Knauff uderzył ponad poprzeczką. Tymczasem sędzia nie doliczył ani minuty i piłkarze Barcelony schodzili do szatni ze spuszczonymi głowami
Gospodarze rozpoczęli drugą część spotkania od wybornej okazji Aubameyanga. Niestety Gabończyk nie trafił w piłkę, mając przed sobą pustą bramkę. A kolejne akcje pokazały, że będzie to niezwykle otwarty mecz. W 56. minucie znów było blisko gola dla Barçy, ale Trapp dobrze interweniował. Eintracht odpowiedział okazją Lindstroma, którego strzał dobrze obronił Ter Stegen. W międzyczasie było jeszcze zagranie ręką w polu karnym zawodnika gości, ale sędzia jednoznacznie zinterpretował, że do przewinienia nie doszło i wszystko było w zgodzie z przepisami. Xavi zareagował zmianami. Za Minguezę wszedł Dest, z kolei Aubameyanga zastąpił Adama.
To goście byli jednak dzisiaj skuteczniejsi. W 67. minucie Kostić uwolnił się spod opieki obrońców i uderzył płasko w długi róg, a Ter Stegen musiał wyciągać piłkę z siatki. Było coraz bliżej prawdziwej kompromitacji. Barcelona odpowiedziała co prawda w 84. minucie bramką Sergio, jednak sędzia po analizie VAR trafienie anulował - pozycja spalona. Okazję miał też Araujo, ale skończyło się na rzucie rożnym. Wreszcie w doliczonym czasie Sergio uderzył z dystansu i Trapp musiał skapitulować! Było to jednak tylko trafienie honorowe. Taką interpretację próbował jeszcze zweryfikować Ronald Araujo, ale uderzył głową niecelnie. Po kolejnej akcji Gaviego i Alby znów Urugwajczyk dostał wyborne podanie i niestety został zablokowany. Barcelona w doliczonym czasie gry stworzyła sobie więcej okazji bramkowych niż w całym spotkaniu. W ostatniej z dziewięciu dodanych do tego spotkania minut sędzia podyktował jeszcze jedenastkę dla gospodarzy za uderzenie łokciem Luuka de Jonga. Rzut karny wykorzystał Memphis Depay, choć piłka po odbiciu od poprzeczki ledwie o kilka centymetrów minęła linię bramkową całym obwodem. Było to już jedynie podziękowanie dla kibiców, ponieważ sędzia po wznowieniu od razu zakończył spotkanie.
Barcelona dzisiaj zawiodła i nawet szalona końcówka nie może zmienić w pełni odczuć kibiców. Xavi nie wyciągnął wniosków z pierwszego pojedynku, a postawa piłkarzy długimi fragmentami nie przystawała do rangi spotkania. Wyłączając dziewięć doliczonych przez sędziego minut, na wyróżnienie zasłużył jedynie Dembélé. Francuz przez cały mecz walczył pomimo podwajania i potrajania, stwarzając największe zagrożenie pod bramką gości. Było to zdecydowanie za mało, by ze zmotywowanym i niezwykle agresywnym Eintrachtem dzisiaj powalczyć o awans do półfinału. Liga Europy nie dla ekipy Xaviego. I niestety jest to w pełni zasłużone rozstrzygnięcie.
FC Barcelona: Ter Stegen, Mingueza (min. 62, Dest), Araujo, García (min. 70, Luuk de Jong), Alba, Busquets, Gavi, Pedri (min. 46, Frenkie), Dembélé, Ferran (min. 80, Memphis), Aubameyang (min. 62, Adama).
Eintracht: Trapp, Hinteregger, Touré (min. 90+8, Hasebe), N'Dicka, Knauff (min. 90+8, Knauff), Kostić, Jakić, Rode (min. 80, Hrustić), Kamada, Lindstrom (min. 80, Hauge), Borre (min. 90, Ache).
Komentarze (703)