Gerard Piqué skomentował bieżące wydarzenia w Barcelonie oraz ostro odniósł się do swoich relacji z Josepem Marią Bartomeu w rozmowie z youtuberem Jordim Wildem.
Sława: Przyzwyczajasz się. Minęło już wiele lat. Musisz wybierać chwile, godziny. Wiedzieć, kiedy uda ci się nie zostać zauważonym.
Anonimowość: Często się za nią tęskni, ale to ma też swoją dobrą stronę. Czuję się uprzywilejowany.
Zainteresowanie piłką: Bardziej lubiłem futbol, gdy byłem młodszy. Wcześniej żyłem nim jak małe dziecko, z pasją. Teraz oferta jest duża, piłka rywalizuje z wieloma rzeczami. W dzieciństwie miałem tylko piłkę.
Bartomeu: Chciał wszystkich zadowolić albo nie umiał odmawiać. Nie umiał mierzyć się z problemami. Pod koniec już go nigdy nie widywaliśmy w Ciutat Esportiva. Dlaczego jestem z nim w konflikcie? Skłamał mi w twarz w sprawie Barcagate. Klub zatrudnił usługi krytykowania piłkarzy. Powiedział Leo [Messiemu] i mnie, że nic o tym nie wiedział. Odpowiedzieliśmy, że mu wierzymy i że mamy nadzieję na podjęcie odpowiednich działań. A potem się dowiedziałem, że on wiedział. Skoro skłamał mi w twarz z czymś tak poważnym… Powinien przynajmniej się przyznać i przeprosić. A ja wyszedłem na imbecyla, bo go broniłem.
El Chiringuito: To produkt, który jest jak Hiszpania, jak nasz kraj. Lubię to. W Anglii takie coś by nie działało.
Typowy dzień: Wstaję o 8, zabieram dzieci do szkoły. O 9:30 jestem w Ciutat Esportiva, o 11 mamy trening. Jemy tam i potem każdy robi, co chce. Normalnie idę do biura i jestem tam do 17-18. Wracam do domu i spędzam czas z rodziną, kładę dzieci spać, a potem jem kolację na mieście lub w domu.
Relacje z Guardiolą: Spotkałem się z nim w Abu Zabi i poszliśmy na kawę. Dobrze spędziliśmy czas. Zawsze mieliśmy bliskie relacje. Pojawiają się wzloty i upadki, pierwsze trzy lata były usłane różami, a ostatni rok był brutalny. Z pewnością również z mojej winy. Nie wiadomo, czemu coś się psuje, relacje się komplikują. To był trudny sezon pod względem osobistym. Zawsze będę wdzięczny Pepowi. Mamy bardzo dobre relacje.
Imprezy: Mam dzieci i rodzinę, oni dali mi dodatkowe pięć lat kariery. Teraz jestem spokojniejszy.
Reprezentacja i gwizdy: Cierpiałem z powodu drużyny, bo ona na to nie zasługiwała. Ja sam grałem przez to lepiej, motywowało mnie to. Żyłem z tym od dziecka, gwizdy mi nie przeszkadzały.
Niepodległość Katalonii: Myślę, że opowiadanie się za niepodległością i gra dla reprezentacji Hiszpanii są kompatybilne. Niektórych piłkarzy się nacjonalizuje i wcale nie czują hiszpańskich barw. Co oznacza czuć barwy? Nie powiem, czy jestem za niepodległością. Głosowanie jest tajne, każdy musi zachować prywatność i nie może to szkodzić twojej karierze. Czy istnieje jakiś konkurs, kto jest „bardziej hiszpański”? Czy jak wygrasz, możesz grać w reprezentacji? To zawsze była część mojej pracy. Kibice wolą, by piłkarz dawał z siebie wszystko na boisku, czy żeby kochał kraj, ale grał słabo? Kiedy zdobyliśmy mistrzostwo świata, ktoś wątpił w nasze oddanie krajowi?
Espanyol: Od dawna mam tyle pieniędzy, ile wynosi budżet Espanyolu. Wolę grać na jego stadionie niż na Bernabéu. Cieszę się, kiedy Espanyol awansuje do Primera, bo mogę przeciwko niemu grać. Lubię, gdy na mnie gwiżdżą. Śmieję się, a oni wkurzają się jeszcze bardziej. Nie ma drugiego takiego uczucia. To lepsze niż seks. Bawię się dużo lepiej niż grając przeciwko Realowi. To powstrzymywany gniew, wieloletnia uraza. Kibice Realu to paniczyki i pozerzy.
Kontuzje: Zrobiłem ile było trzeba, by grać.
Andorra: Mówię zawodnikom, by chodzili na imprezy. Ludzie, którzy tego nie robią, coś ukrywają.
Dembélé: Chciałbym, żeby przedłużył umowę. To ważny piłkarz dla Xaviego i jesteśmy nim zachwyceni.
Komentarze (25)