Dziś mija rok od przejęcia władzy nad FC Barceloną przez Joana Laportę i jego zarząd. Z tej okazji dziennik Sport poprosił prezydenta Blaugrany o podsumowanie pierwszych dwunastu miesięcy drugiej kadencji 59-latka. Laporta przyznał, że najbardziej podczas tych 12 miesięcy zabolało go odejście Leo Messiego, ale podkreślił, że bardzo cieszy go rozwój zespołu pod wodzą Xaviego.
Sport: Czy tak wyobrażał Pan sobie ten rok?
Joan Laporta: Trochę tak, trochę nie. Było dużo trudniej, niż się spodziewałem, przede wszystkim ze względu na limit wynagrodzeń. Ta sprawa skomplikowała nam wiele rzeczy. Dlatego też bardzo doceniam to, co wykonano do tej pory w tej kwestii.
Co było najlepsze, a co najgorsze w ciągu ostatniego roku?
Najgorsze było wymuszone odejście Leo Messiego. Najlepsze – widzieć, jak Xavi i jego zespół odzyskują naszą piłkarską esencję. Również doceniam jedność wśród odważnych ludzi, którzy tworzą ten zarząd. Naszym celem jest przywrócenie radości całemu barcelonismo. Jesteśmy na dobrej drodze, aby się to udało.
Żałuje Pan którejś decyzji?
Nie żałuję żadnej decyzji. Niektóre mogły mi nie odpowiadać, ale nie żałuję niczego. Postawiłem instytucję ponad wszystko. Ponad wszystko i ponad wszystkich.
Widzi Pan jakieś różnice w porównaniu do pierwszego roku prezydentury podczas pierwszej kadencji?
Jest wiele różnic. Po tak wielkich doświadczeniach, jakie przeżyliśmy podczas pierwszej kadencji, wiedząc teraz, co to znaczy wygrywać i grać pięknie, pragnienie powrotu do tamtych czasów budzi pewien niepokój. Doświadczenie sprawia, że stajesz się bardziej wymagający.
Powiedział Pan podczas kampanii wyborczej, że chce Pan przywrócić radość wszystkim culés. Uważa Pan, że to się udało?
Powiedziałem, że chcemy przywrócić radość całemu barcelonismo i jesteśmy na dobrej drodze, aby to osiągnąć. W takich momentach wiedzę więcej nadziei niż radości. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że ta nadzieja może przerodzić się w wielką radość. Pracujemy nad tym każdego dnia o każdej porze w każdej sferze. Chcemy wygrywać puchary i przywrócić radość całemu barcelonismo.
Komentarze (6)
Faktem jest natomiast podpisywanie zawodników za free oraz renegocjacje kontraktów weteranów na mniejsze, na co Bartomeu nie miałby odwagi.
A co do perełek - nie każdy transfer się uda, ale akurat na tych to niewiele straciliśmy, patrząc np. na takiego Coutino.
Ja tam uwielbiam Laportę, uwielbiałem za kadencji Pepa (pamiętając rządy Gasparta) i mam nadzieje na równie udaną kadencję z Xavim (pamiętając rządy Barto).
W każdym razie wiemy, ze wydawanie kwot rzędu 100-150 milionów na jednego piłkarza nie opłaca się nam zdecydowanie. Za Dembele, Coutinho i Griezmanna mielibyśmy pewnie z 30 młodych, dobrze rokujących piłkarzy…