Xavi Hernández odpowiedział na pytania dziennikarzy przed rewanżem z Napoli i przyznał, że odpadnięcie z Ligi Europy byłoby dużym rozczarowaniem. Trener jest jednak zadowolony z progresu w grze i podkreśla znaczenie powrotu do klasycznego stylu Barçy.
Jak musicie podejść do jutrzejszego meczu, biorąc pod uwagę wynik pierwszego spotkania?
Tak samo, jak gdybyśmy wygrali 2:1 czy 3:1. Musimy dominować i mieć piłkę, choć będzie to trudne, bo moim zdaniem Napoli wyjdzie wysokim pressingiem. W drugiej połowie na Camp Nou rywale sprawili, że cierpieliśmy, nie dawali nam wyjść z naszej połowy. To będzie intensywne spotkanie o wysokim rytmie. To będzie piłkarska wojna. Ten, kto będzie miał piłkę, będzie miał większe szanse na wygraną. Musimy być odważni i dobrze wyprowadzać piłkę. Atmosfera na stadionie na pewno będzie gorąca. Szkoda, że nie wygraliśmy u siebie, bo uważam, że byliśmy dużo lepsi. Musimy wierzyć w nasz model gry. Robimy kroki naprzód, jutro wymagania będą większe niż kiedykolwiek. Mamy w sobie nadzieję i radość.
[Raúl Fuentes, Radio Marca] Jakiego Napoli oczekujesz? Gra u siebie, przed swoimi kibicami. Czy będzie chciało mieć piłkę i prowadzić grę?
Myślę, że przeciwnicy wyjdą wysokim pressingiem. Takie jest moje zdanie, zobaczymy w trakcie meczu. My chcemy dominować i zmusić Napoli do gry na własnej połowie. Nie będzie łatwo. To będzie bitwa o posiadanie piłki i wchodzenie nawzajem na swoje połowy. Musimy próbować. Tak jak mówiłem, Napoli to drużyna na poziomie Ligi Mistrzów, a do tego walczy o mistrzostwo Włoch. Możemy pokazać, że możemy rywalizować w pucharach przeciwko dobremu zespołowi.
[Helena Condis, Cadena COPE] Od twojego przyjścia codziennie czeka was jakiś finał. Czy ze względu na wcześniejsze wyjazdowe mecze w pucharach i potencjalne konsekwencje odpadnięcia ten finał wywołuje w tobie najwięcej nerwów?
Tak, bo to kolejny mecz. Każde spotkanie jest finałem, bo potrzebujemy wyników. Szczególnie, gdy nie wygraliśmy u siebie, co powinniśmy byli zrobić. Będzie trudno, to kolejny finał. Jesteśmy zmotywowani, mamy wielkie chęci. Ostatnio umieliśmy rywalizować z zespołami, które nazywacie wielkimi. Mamy jasny model gry. Zobaczymy, jak daleko dojdziemy. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, poprawiamy się. Każdy kolejny pojedynek jest finałem.
[TVE] Postać Diego Maradony będzie jutro bardzo obecna. Barcelona gra na stadionie Napoli po raz pierwszy od zmiany jego nazwy. Planowane jest też uczczenie jego pamięci w 10. minucie. Co oznacza dla ciebie „obecność” Maradony w tym dwumeczu?
To dodatkowa motywacja i zaszczyt. Maradona dał nam wszystkim emocje, był wzorem dla każdego piłkarza. Pojawił się Messi, ale gdyby nie on, mówilibyśmy o najlepszym piłkarzu w historii. Maradona był nim w swoich czasach. Naznaczył epokę i wciąż o nim pamiętamy. Chcemy zagrać dobry mecz na stadionie jego imienia.
[David Ibanez, Mediaset] Kwestia awansu jest otwarta czy któraś z drużyn jest twoim zdaniem faworytem? Czy jeśli nie awansujecie, będzie to klęska?
To byłoby duże rozczarowanie. Te rozgrywki dają nam dużo radości, choć nie jest to Liga Mistrzów. Chcemy pokazać, że możemy rywalizować. Jesteśmy optymistami. W pierwszym meczu remis był niewystarczający, teraz musimy walczyć tutaj, nie ma innego wyjścia. Jeśli zagramy na naszym poziomie, mamy spore szanse na awans.
[Jordi Blanco, ESPN] Czy mimo trudności i porażek po drodze wierzysz, że pokazanie się z dobrej strony i implementacja swoich pomysłów w grze są najważniejsze?
Jeśli mogę wybierać, to chcę grać dobrze i wygrywać. Zawsze jest jednak jeszcze rywal, taki jest futbol. Napoli utrudni nam zadanie. Dobra gra bardzo często prowadzi do dobrych wyników. Były też jednak spotkania za mojej kadencji, gdy graliśmy bardzo dobrze, ale nie wygrywaliśmy. Mimo to jeśli będziemy grać dobrze, jak z Valencią czy Atlético, będziemy bliżej wygranej. Jesteśmy coraz lepsi. Chodzi jednak o wyniki, nie o odczucia. Odczucia są bardzo dobre, a rezultaty tak na 50%.
[Il Mattino] Jesteś symbolem szkółki Barcelony. Co myślisz, gdy widzisz, że Napoli ma w składzie tylko jednego wychowanka? Na czym polega problem?
Nie wiem. Nie oglądam regularnie Napoli, by móc powiedzieć, co się dzieje. My liczymy na szkółkę, wychowankowie są bardziej związani z klubem, są mu oddani. Zdobywaliśmy najwięcej trofeów, gdy grali właśnie wychowankowie. To dla nas ważne, dobrze nad tym pracujemy. Stąd wzięły się talenty Nico, Gaviego czy Araujo, choć on przyszedł późno. 17-latkowie mogą robić różnicę w pierwszym zespole, to fantastyczne. Nie wiem, jak jest we Włoszech.
W twoim ostatnim sezonie w Barcelonie wygrywaliście w Lidze Mistrzów z mistrzami krajów. Od tego czasu na wyjazdach w europejskich pucharach grało się wam bardzo ciężko. Jest jakiś aspekt, nad którym trzeba pracować, by to zmienić?
Nie było mnie tu w innych sezonach. Nie byłoby sprawiedliwe wypowiadanie się na ten temat, bo tego nie przeżyłem. Musimy wrócić do naszego stylu gry. Kiedy go mamy, dominujemy, umiemy atakować wolną przestrzeń, gramy wysuniętą linią obrony. To wszystko nieco straciliśmy. Musimy to odzyskać. Jutro czeka nas wielki test. Zobaczymy, czy w krótkim czasie to wszystko odzyskaliśmy, czy jeszcze trochę nam brakuje. Napoli to rywal z poziomu Ligi Mistrzów. Zobaczymy, w jakim miejscu jesteśmy.
[Juan Jimenez, Diario AS] Kiedy przyszedłeś do klubu, wsparłeś Dembélé. Żałujesz, że nie zabrałeś go na kluczowy mecz do Bilbao? Czy wypowiesz się ponownie, by przekonać go do przedłużenia umowy?
Jego kontrakt kończy się w czerwcu. To temat jego i klubu. Moim zdaniem jest szczęśliwy. Nawet kiedy nie był powołany, nie miałem z nim żadnych problemów. Słyszałem różne rzeczy, że nie był profesjonalistą, że o siebie nie dbał. Ja mogę powiedzieć coś kompletnie przeciwnego. Razem z klubem zdecydowałem, że może grać. Gdyby zachowywał się inaczej, być może decyzja byłaby inna. To dla nas ważny piłkarz, podoba mi się jego gra.
Komentarze (22)