Pokaz naprawdę dobrego futbolu i ważna wygrana z Atlético miały stanowić nowe otwarcie dla wzmocnionej w zimowym okienku transferowym Barcelony. Bardzo dobry debiut Adamy Traoré, kolejny świetny występ Gaviego i wreszcie cztery bramki zdobyte w jednym meczu - pierwszy raz w tym sezonie od zwycięstwa z Realem Sociedad w pierwszej kolejce. To wszystko nie tylko przywróciło optymizm wśród kibiców, ale przede wszystkim podniosłe morale w zespole. Xavi w derbach Barcelony nie zamierzał eksperymentować. Zawieszonego za czerwoną kartkę Daniego Alvesa zastąpił Dest, a poza tym skład pozostał taki sam jak w meczu z Atlético. Ponownie na ławce rezerwowych zasiedli zatem Dembélé i Aubameyang, a miejsce obok nich zajął także powracający po urazie Éric García. Kadra wyglądała już zatem całkiem solidnie.
Barcelona od pierwszej minuty ruszyła do przodu i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po akcji Adamy i nie najlepszym podaniu piłka ostatecznie trafiła do Alby, a ten dośrodkował doskonale i Pedri nie miał problemu, by pokonać Diego Lópeza! Espanyol odpowiedział uderzeniem De Tomàsa, ale na szczęście piłka minęła bramkę. Po gorącym początku gra trochę się uspokoiła i kolejnych emocji dostarczył dopiero Busquets, faulując Dardera po tym, jak ten odebrał mu piłkę. W 14. minucie po podaniu Araujo urwał się Adama, jednak uderzył fatalnie. Dziesięć minut później znów skrzydłowy Barçy uderzał, ale efekt był podobny. Na lewym skrzydle walczyli raz za razem Gavi i Aleix Vidal i sędzia musiał często używać gwizdka. Na szczęście kartki trzymał w kieszeni.
W 37. minucie świetnie przedostał się skrzydłem Gavi i dośrodkował wprost pod nogi Adamy, który uderzył z całej siły, ale wprost w Diego Lópeza. Chwilę później głową strzelał Ferran Torres, jednak nie trafił w bramkę. Kiedy Barça kontrolowała spotkanie, dość nieoczekiwanie Espanyol wyrównał. Zza pola karnego świetnie uderzył Darder, a piłka wylądowała w siatce. Goście od razu ruszyli znów prawym skrzydłem i kolejne dośrodkowanie Adamy tym razem dotarło do Ferrana Torresa, ale ten znów nie trafił. W doliczonym czasie oglądaliśmy jeszcze jedną ładną akcję Traoré zakończoną dobrym dośrodkowaniem - znów bez efektu w postaci bramki. Tym samym po pierwszych 45 minutach mieliśmy remis.
W przerwie boisko opuścił Araujo, który doznał urazu. Jego miejsce zajął Éric García. Tymczasem pierwszą akcję ofensywną w drugiej połowie przeprowadził nie kto inny, tylko Adama, przy czym efekt dośrodkowania znów był dalece niezadowalający. W 56. minucie Barça znów zaatakowała prawym skrzydłem, ale z akcji nic by nie wynikło, gdyby piłki nie przejął Gavi, a następnie umieścił piłkę w siatce. Niestety po interwencji VAR sędzia trafienie anulował - spalony Frenkiego de Jonga. Chwilę później Holender opuścił boisko, a jego miejsce zajął Aubameyang. Tymczasem fatalny błąd w 65. minucie popełnił Éric García, a De Tomas nie zmarnował nieoczekiwanej szansy i to Espanyol wyszedł na prowadzenie.
Na ostatnie 20 minut na boisku zameldowali się Nico oraz Dembélé, zmieniając Albę i Gaviego. Xavi postawił zatem wszystko na jedną kartę. Gra się bardzo zaostrzyła i było sporo przerw. W 85. minucie oglądaliśmy kolejną akcję indywidualną Adamy i dośrodkowanie bez finalizacji. A czas uciekał i coraz trudniej było wierzyć, że uda się zdobyć choćby punkt. W ostatnich minutach na boisku pojawił się jeszcze Luuk de Jong i było jasne, że Barcelona będzie grać już bardzo prosty futbol. Tymczasem po czerwonej kartce w końcówce za wymianę „uprzejmości” obejrzeli Piqué i Melamed, niejako wypełniając oczekiwania wobec derbowej rywalizacji. Chwilę później Adama posłał kolejne dośrodkowanie w pole karne, a tam tym razem znalazł się Luuk de Jong i znakomitym strzałem dał wyrównanie. Sędzia nie pozwolił już powalczyć gościom o zwycięstwo i Barcelona musiała zadowolić się punktem, który z pewnością nie satysfakcjonował również gospodarzy.
Po dobrej pierwszej połowie wynik końcowy mimo wszystko pozostaje pewnym rozczarowaniem. Podopieczni Xaviego zaprezentowali sporo dobrego futbolu, ale indywidualny błąd Érica Garcíi i chaotyczne ostatnie pół godziny to już zdecydowanie nie jest to, co chcielibyśmy oglądać. Oby Ronald Araujo wrócił już na mecz z Napoli w Lidze Europy.
RCD Espanyol: Diego López, Aleix Vidal (min. 89, Calero), Cabrera, Sergi Gómez, Pedrosa, Bare (min. 62, Morlanes (min. 70, Fran Merida)), Herrera, Darder, Vilhena (min. 61, Melamed), Puado, De Tomas.
FC Barcelona: Ter Stegen, Dest, Piqué (min. 46, Éric García), Araujo, Jordi Alba (min. 72, Dembélé), Busquets, Pedri (min. 89, Luuk de Jong), Frenkie de Jong (min. 62, Aubameyang), Gavi (min. 72, Nico), Ferran Torres, Adama Traoré.
Komentarze (628)