Marca zwraca uwagę, że kryzys, w jakim znajdue się obecnie Barcelona, zbiera swoje żniwo w postaci pojedynczych piłkarzy, na których sytuacja klubu ma bardzo negatywny wpływ. W ogniu krytyki znaleźli się m.in. Marc-André ter Stegen, Gerard Piqué, Sergiño Dest, Frenkie de Jong czy Joan Laporta.
Odpadnięcie FC Barcelony z Ligi Mistrzów otwiera kolejny rozdział rozczarowań i zawodów w klubie. Wraz ze zmianą trenera Blaugrana weszła w fazę „powrotu do esencji”, lecz jej początek jest niezwykle trudny. Rzeczywistość pokazała wszystkim culés, że drużyna jest w tym momencie daleka od rywalizacji z najlepszymi. Jak zawsze w tego typu sytuacjach, niektórych kryzys dotyka zdecydowanie bardziej niż innych. Zarówno wśród zawodników, jak i dyrekcji jest kilka nazwisk, które zwróciły szczególną uwagę barcelonismo. Chodzi o osoby, które nie stanęły na wysokości zadania i od których wymagano zdecydowanie więcej.
To, co wydarzyło się w Monachium, wpłynęło negatywnie na wizerunek wielu zawodników. Nie chodzi tylko o samo spotkanie. Coraz krytyczniej patrzy się także na zarząd. Choć sytuacja ekonomiczna klubu jest bardzo trudna, oczekiwania, jakie wytworzył Joan Laporta, wygrywając wybory, były wysokie. Jego powrót wlał w serca zrezygnowanych kibiców radość, lecz dynamika, w jakiej znajduje się zespół, sprawia, że każdemu może się oberwać.
Marc-André ter Stegen
Niemiecki bramkarz od miesięcy prezentuje się poniżej swojego optymalnego poziomu. Nie można obwiniać tylko linii obrony. 29-latek zaskakuje coraz bardziej swoimi błędami i brakiem koncentracji w grze nogami, a gdy musi bronić, nie okazuje się już zbawcą Barcelony.
Sergiño Dest
Amerykanin został sprowadzony na prośbę Ronalda Koemana i wygląda na to, że jego transfer należy sklasyfikować jako porażkę. 21-latek nie przekonywał w roli prawego obrońcy, a zmiana pozycji na prawego skrzydłowego także nie pomogła.
Gerard Piqué
Można zauważyć, że Piqué robi wszystko, aby móc być liderem drużyny, mimo tego, że nie jest gotowy na 100%. Widać to w drużynie, gdy jest nieobecny. Problem w tym, że pod względem gry obronnej nie daje już takiego zaufania jak kiedyś. Defensywa Barçy przecieka, a jednym z jej stałych elementów jest 34-latek. To nie może być przypadek.
Frenkie de Jong
Jeśli poprzedni sezon był najlepszym w jego karierze, ten do tej pory wygląda dramatycznie. De Jong ani trochę nie przypomina tego piłkarza, który kilka lat temu rozkochał w sobie całą Europę. Miał być jednym z liderów na murawie, lecz ostatnio przechodzi obok meczów.
Memphis Depay
Mimo że jest najlepszym strzelcem zespołu, nie odgrywa roli, jakiej od niego oczekiwano. Jest niewidoczny w ważnych spotkaniach i zaczyna wchodzić na błędne koło: wiele rzeczy mu nie wychodzi, kibice się denerwują i on sam się frustruje.
Ousmane Dembélé
Nie można powiedzieć, że Francuz się ukrywa. Od momentu powrotu po kontuzji widać wyraźnie, że chce liderować drużynie. Od kilku meczów jest jedynym zawodnikiem, który wydaje zdolny do tego, aby zrobić różnicę. Problem w tym, że nie zawsze mu to wychodzi. Ma chęci, trafia na pierwsze strony gazet, lecz nie decyduje o losach meczów.
Xavi
Gdy zdecydował się objąć posadę trenera FC Barcelony w środku sezonu, wiedział, że wiąże się to z ryzykiem „spalenia” razem z drużyną, której nie prowadził przez większość sezonu. To fakt, że widać zmianę w nastawieniu i stylu gry, lecz rezultaty nie są zadowalające. Pokazuje to, że Ronald Koeman nie mógł tak naprawdę zrobić wiele więcej. Holender mówił „jest, jak jest”, a Xavi „Taka jest teraz rzeczywistość Barçy”. Inna forma, lecz problem ten sam.
Joan Laporta
Wiele się od niego oczekuje. Zapewniał, że jest odpowiednim człowiekiem do odwrócenia sytuacji, lecz do tej pory nie widać rezultatów. Wykorzystał już „dziką kartę” w postaci zmiany trenera i nieuchronnie oczy zaczynają patrzeć w jego stronę. Trudno uwierzyć, że w obecnej sytuacji finansowej klubu, może coś zdziałać krótkoterminowo. Problem polega też na tym, że jego przesłania są tak górnolotne, że ludzie w końcu zaczynają się frustrować, ponieważ sprawy nie mają się tak, jak mówi prezydent.
Komentarze (27)
A dochodzi jeszcze nie mniej ważna sfera mentalna, czy Xavi to trener za którego pilkarze będą chcieli umierać na boisku? Dopóki pilkarzom nie będzie wstyd, że nie dali z siebie wszyskiego w meczu, dopóty kryzys będzie trwał. Przed Xavim zadanie z którym mogą sobie poradzić tylko najlepsi na świecie a on nie ma żadnego doswiadczenia z trenowaniem na tym poziomie. Pozostaje trzymac kciuki ale w sercu wiele wątpliwości