We wczorajszym wywiadzie dla Marki Emerson szczerze opowiedział o motywach swojego odejścia z Barcelony. Miralem Pjanić przebił go jednak po wielokroć, opowiadając na łamach tego samego dziennika o swoich relacjach, lub raczej ich braku, z Ronaldem Koemanem. Bośniak w zdecydowanych słowach skrytykował trenera za brak szacunku wobec niego i innych piłkarzy, a przede wszystkim za kompletny brak odpowiedniej komunikacji na linii trener - zawodnik, z czym ten doświadczony pomocnik spotkał się po raz pierwszy w karierze. 31-latek wyrzucił z siebie wszystko, co tłumił przez cały sezon.
Marca: Jak się masz?
Miralem Pjanić: Jestem bardzo szczęśliwy i zmotywowany. Właśnie przyleciałem do Sarajewa po mojej prezentacji w Besiktasie. Wszystko poszło świetnie. Nie mogłem zaakceptować sytuacji, przez którą przeszedłem w poprzednim sezonie. Było dla mnie jasne, że tego nie chcę, ponieważ jestem piłkarzem, który zawsze bardzo lubił grać, to czyni mnie szczęśliwym. Jestem zmotywowany do rozpoczęcia tej nowej misji.
Nie wiem, od czego zacząć, być może najlepiej będzie od początku. Byłeś kibicem Barcelony od dziecka?
Zawsze lubiłem sposób, w który grała Barça, lubiłem patrzeć na jej grę. To jasne, że filozofia Barcelony z ostatnich lat pasowała do mojego futbolu i tego, co lubię. A kiedy byłem w Barcelonie, kiedy zobaczyłem tych piłkarzy, zdałem sobie sprawę, że to było to, o czym marzyłem z zewnątrz. Dla mnie to zawsze był wielki cel grać w takim klubie jak Barça, ale nie spodziewałem się tak skomplikowanej sytuacji pod każdym względem. Tego, co mnie dotyczy jako piłkarza, ale również tematów związanych z Covid, z którego już wychodzimy.
Wielokrotnie było blisko, żebyś mógł tam trafić. Pamiętam filmik, na którym płaczesz z emocji. Co oznaczało dla ciebie podpisanie kontraktu z Barceloną?
To, co się wydarzyło, kiedy podpisałem kontrakt, były bardziej z powodu moich rodziców, od kiedy opuścili Bośnię, byłem z nich bardzo dumny, ale dla mnie również to było marzenie. Byłem bardzo szczęśliwy w Juventusie, nadzwyczajnym klubie, ale Barça już od dwóch lat próbowała mnie sprowadzić, a nie można było tego zrobić. Pojawiła się kolejna szansa, zrobili to i byłem bardzo szczęśliwy, to normalne, szedłem do klubu, o grze w którym marzą wszystkie dzieciaki. Oczekiwania to inna sprawa, ponieważ w ostatnich latach, niezależnie od tego, gdzie grałem, w Romie czy Juventusie, byłem podstawowym zawodnikiem, robiłem dobre rzeczy, rok po roku rozwijałem się. Byłem gotowy, żeby zrobić ten krok i spróbować tego nowego wyzwania po 9 latach we Włoszech. Chciałem tego wyzwania, to był odpowiedni moment, żeby go podjąć. Napotkałem jednak trenera, którego nie znałem.
[Pjanić zaczyna sam opowiadać, bez zadawania pytań].
Dziś nadal nie wiem, czego dokładnie chciał, nie próbował wyjaśnić mi pewnych spraw czy znaleźć rozwiązania. Ja byłem tym, który pytał go, czego ode mnie chce na tej pozycji, czy robię coś źle, czy dobrze. Chciałem dowiedzieć się tego, żeby szybciej zaadaptować się w drużynie, być użytecznym. W sezonie potrzebujesz 17-18 piłkarzy, aby zdobywać trofea. Jednak dla niego nie było problemów w mojej grze, nie udzielał mi odpowiedzi. Czas mijał, sytuacja się pogarszała, ale bez powodów. Jak mówiłem, zachowywałem się dobrze, bardzo profesjonalnie. Ta sprawa jest bardzo trudna do zrozumienia. W środku było wiele osób i żadna nie rozumiała tego, co się dzieje. Pojawiła się ta okazja [z Besiktasu], chciałem jej wysłuchać. Chcę grać, jestem przekonany o swoich umiejętnościach, bardzo dobrze wiem, co mogę wnieść do drużyny, ale jasne, potrzebujesz zaufania, dialogu, żeby mówili ci pewne rzeczy w twarz, czego mi nigdy nie mówiono. Wolałbym, żeby mówili mi o tych sprawach wprost. To była bardzo dziwna forma komunikowania się, pierwszy raz przeżywam coś takiego. Nigdy nie miałem problemów w żadnej drużynie, z żadnym trenerem. Myślę, że mam bardzo dobre relacje z wszystkimi szkoleniowcami. Nie wiem, co się stało. Nie chciał odpowiedzialności, nie chciał konfrontacji, ponieważ z pewnością nie wiedział, jak tym pokierować.
Przejdźmy przez poszczególne etapy. 8:2, zmiana trenera, odejście Suáreza, biurofaks Messiego… Wiedziałeś, gdzie przychodzisz?
Przychodziłem w ciężkim okresie. Klub miał trudności, to jasne, że w poprzednim sezonie, w którym zostali wyeliminowani z Ligi Mistrzów, to była trudna sytuacja dla zespołu i dla socios, duża presja. Barça jest klubem, który zawsze chce wygrywać. Kiedy przybyłem, zobaczyłem bardzo silną drużynę, zawodników o dużych umiejętnościach. Ten zespół mógł wygrać LaLigę, ale nie udało mu się tego zrobić, nie mogę powiedzieć, jaki był dokładny powód, ale ekipa mogła zrobić więcej, ponieważ ma dużą jakość. To była skomplikowana sytuacja, ponieważ spóźniłem się dwa tygodnie z przybyciem z powodu Covid, przy nowym trenerze.
[Pjanić znów opowiada bez zachęt dziennikarza]
Ale moja sytuacja już od początku się komplikowała. Przyjechałem dwa tygodnie po pozostałych, zacząłem trenować indywidualnie, aby krok po kroku przygotować się ze specjalistą ds. fizycznych, a następnie dołączyć do pracy z drużyną. I nic, minęły 2, 3, 4, 7, 10 dni, a trener nigdy nie przyszedł, żeby porozmawiać trochę o tym, co myśli o tym sezonie, o mnie, żeby po prostu porozmawiać, wprowadzić mnie do ekipy. Bardzo dziwne, ale cóż. To był tylko początek, spokojnie, pracowałem, chciałem walczyć o grę, dobrze trenować. I nic, czas mija, zaczynam grać w jednym meczu, a drugim nie, i tak na przemian. Czułem się bardzo dobrze, grałem swoje, ale oczywiście chciałem więcej, żeby dać więcej drużynie. Jestem osobą, która zawsze chce maksimum i dawać więcej. Pojawił się moment, w którym zacząłem grać mniej, sprawy się komplikowały. A kiedy tak jest, trudno czuć się dobrze fizycznie i mentalnie, ponieważ to zabija twoją pewność siebie, gdy nie masz z nim komunikacji. To było bardzo dziwne. Trener jest tym, który mówi, kto gra, a kto nie, ale są różne sposoby działania. Jestem piłkarzem, który może zaakceptować wszystko, ale zawsze bym chciał, żeby mówiono mi rzeczy w twarz. Nie jakby nic się nie stało i miałbym 15 lat. Walczyłem do końca, byłem profesjonalny wobec chłopaków, zawsze pracowałem, żeby być w dobrej formie, również dla nich, żeby dobrze przygotowywali się do meczów. Wiedziałem, że jeśli trener zostanie, trzeba będzie znaleźć rozwiązanie.
Rozpoczyna się sezon i jesteś podstawowym zawodnikiem w Lidze Mistrzów, ale nie w LaLidze, nie masz ciągłości… Jaki jest powód, dla którego tak trudno ci było wejść do składu w tej pierwszej części sezonu?
Wszyscy mnie o to pytają, chcą wiedzieć dlaczego. Jednak ja również chciałbym to wiedzieć. Nigdy mi nie powiedział, czy chcę lub mogę grać w dwójce defensywnych pomocników, czy podoba mi się gra przed obrońcami na „5”, jak robi to Busi i ja sam robiłem przez ostatnie cztery lata. W ustawieniu z dwójką defensywnych pomocników dotarłem do finału Ligi Mistrzów razem z Khedirą. Grałem na wszystkich pozycjach, ale on nigdy nie widział mnie na żadnej. Nie miałem wyraźnej pozycji. Mogłem wejść na 5 czy 10 minut lub rozgrzewać się 45 minut i nie zagrać. Nigdy takiego czegoś nie przeżyłem. Nie było łatwo. Musisz być twardy i przytomny, ponieważ czasem możesz w takiej sytuacji zareagować źle, a taki jest futbol. Jednak zawsze byłem pełen szacunku, także wobec niego, ale również moich kolegów. Każdy gracz, którego zapytasz, powie ci, że zawsze dobrze trenowałem, pracowałem, szedłem na zajęcia w dni wolne, aby nie stracić formy, ale on skreślił mnie od samego początku.
Bardzo trudno było to zaakceptować, czekałem do końca, żeby spróbować coś zmienić. Grałem wszystkie mecze w Lidze Mistrzów, wygraliśmy 2:0 w Turynie, przychodziła liga i lądowałem poza składem. W takich sytuacjach zrozumienie tego, czego chce od ciebie trener, jest bardzo trudne. Pytałem go: „trenerze, robię coś złego, moje nastawienie jest złe, czego dokładnie ode mnie chcesz?”, aby dowiedzieć się, co mogę zrobić. Może chciał czegoś innego niż inni trenerzy jak Allegri, Sarri, Luis Enrique czy Spalletti… Każdy ma swoje rzeczy, to normalne, ale trzeba to przekazywać, dla dobra drużyny. „Nie, nie, Miralem. To tylko rotacja, nie mam żadnego problemu, twoje nastawienie jest świetne”… No dobrze, ale potem zostawił mnie dłuższy czas poza boiskiem. Nie rozumiałem dlaczego, uważam, że mógłbym być dobrym zawodnikiem, ale też dobrym kolegą dla drużyny, mam dobre nastawienie zawodowe. Pracowałem podczas dni wolnych, czasem szedłem biegać sam po treningu, aby być w dobrej formie. Mogłem dać dużo więcej, gdyby tego chciał. Jednak jest bardzo, bardzo dziwnym trenerem, po raz pierwszy widziałem takie zarządzanie.
To ty inicjowałeś rozmowę z Koemanem? On nigdy cię nie szukał?
Nigdy, cóż, pewnego dnia na początku tego sezonu przyszedł ze mną porozmawiać. Pytał mnie tylko o moją sytuację. Odpowiedziałem mu: „trenerze, chcę grać, rozumiem sytuację klubu i to wszystko, ale chcę grać i być szczęśliwym, kocham futbol, ale jeśli nic się nie wydarzy, ponieważ rynek jest bardzo skomplikowany z powodu Covid i tego wszystkiego…”. On mi odpowiedział: „jeśli nic nie masz, będziesz walczył jak wszyscy”. Odpowiedziałem mu „tak, będę walczył jak wszyscy”. A trzy czy cztery dni później zmienił to, co powiedział, bez powodu. Nie miał ze mną żadnego starcia, nigdy nic się złego między nami nie wydarzyło, ani na treningu, ani indywidualnie. Tak naprawdę nie mam żadnego wytłumaczenia, żeby odpowiadać na te pytania. Gdybym przyszedł nie wiem skąd do Barcelony, byłbym na straconej pozycji, ale tak nie było, przybyłem z Serie A, po czterech tytułach mistrzowskich, po finale Ligi Mistrzów, 100 meczach w tych rozgrywkach. Miałem doświadczenie i wiedziałem, co mogę zrobić. Nie wiem, co mam ci powiedzieć, było tak, jak mówię, Nie było łatwo, ale znalazłem sytuację dla siebie, bardzo lubię futbol, chcę grać, jak przez te wszystkie lata.
Nawet jeśli ci tego nie powiedział, jakie twoim zdaniem może być wyjaśnienie tego wszystkiego? Być może nie spodobało mu się, że prosiłeś o szanse za pośrednictwem prasy…
Szczerze mówiąc, wiele razy zadawałem sobie to pytanie, co mogłem zrobić źle. Być może nie podobało mu się to, co powiedziałem w prasie, że chciałbym grać więcej. Jednak każdy trener powie ci: „cóż, to jest zawodnik chcący rywalizować i podoba mi się, że mówi coś takiego”. Mogło tak być jak mówisz albo po prostu mnie nie lubił. Chciałbym jednak, żeby powiedział mi to w twarz: „nie pasujesz mi”. Szczerość nie istniała i nie rozumiałem tego. To skomplikowane, ponieważ pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego i pierwszy raz widziałem takie zachowanie.
Szukałeś jakiegoś pośrednika w klubie, aby znaleźć rozwiązanie?
Rozmawiałem, tak. Na początku trochę tak. A potem, prawie na końcu, powiedzieli mi, że rozumieją moje rozczarowanie, że widzą, jak trenuję, i że wyglądam dobrze, ale nie mogą nic zrobić. Nie mogą mieszać się w sprawy trenera. Nikt tego nie rozumiał. Podziękowali mi za nastawienie i profesjonalizm. Znaczenie ma dla mnie to, że wiem, że jestem dobrym profesjonalistą. Rozumiem, że przed podpisaniem kontraktu klub uzyskiwał informacje, jaki jestem. Jestem stworzony do rywalizacji, zawsze czuję się dobrze w grupie, tak jak w Barcelonie. Dla mnie to była przyjemność grać i być z tymi kolegami. Geri, Leo, Busi, Jordi i wielu innych. Widziałem inny futbol. Chciałbym bardziej pomóc drużynie, ale nie miałem okazji.
Najgorsze nadeszło w drugiej części sezonu. Jedenaście kolejek z rzędu bez gry, jako rezerwowy. Nawet przy możliwości wprowadzenia pięciu zmian nie zostałeś wpuszczony na boisko. Jak to przeżyłeś?
Jeśli przyjrzeć się dobrze, nie byłem jedynym, któremu to się przydarzyło. Nie chcę mówić o innych, niech każdy wypowiada się za siebie. A jak myślisz, jak było? Od końcówki lutego do maja nie grałem prawie w ogóle. Byłem bardzo rozczarowany, smutny, ale przynajmniej jestem takim chłopakiem, jakim jestem, mógłbym powiedzieć „mam trzyletni kontrakt i nie obchodzi mnie to, co się stanie”. Jednak nie jestem taki. To sytuacja bardzo trudna do zaakceptowania, ale będę walczył na treningach, kiedy będę mógł ciężko trenować, zrobię to, dla siebie, ponieważ ta osoba nigdy się nie zmieni. Myślę, że trener okazał brak szacunku dla zespołu w następującej sytuacji. Ci, którzy nie grają, po meczach mają ciężki trening, świetnie, podczas gdy podstawowi gracze regenerują się przed następnym spotkaniem. Poważną rzeczą jest dla mnie to, że trener nigdy nie przyszedł zobaczyć nastawienia tych piłkarzy, którzy nie grali. Pierwszy raz widzę coś takiego. Jak zawodnik ma się zmotywować lub powiedzieć „jestem tutaj!”. Jak może zmienić sytuację, jeśli on nie przychodzi zobaczyć, jak trenuję, czy mojego nastawienia? Gracz zrobił coś źle w trakcie meczu, to następnego dnia przychodzę zobaczyć innego z tej pozycji, jak się zachowuje. To jedna z najbrzydszych rzeczy, jakie widziałem, dla mnie to ogromny brak szacunku. Walczyliśmy, nie było łatwo tym z nas, którzy nie grali, a on nie był tam przez cały sezon. Mówię to, ponieważ tak to widziałem. Teraz to już przeszłość, znalazłem rozwiązanie, aby grać i walczyć, jestem bardzo szczęśliwy.
Barcelona oferowała ci odejście za darmo?
To pytanie do niej, nie do mnie. Zawsze rozumiałem problemy wszystkich. W życiu wszyscy je mamy. Ale są sposoby na znalezienie wspólnych rozwiązań. Nie jestem głupim chłopcem, rozumiem wszystko, ale zawsze komunikując się z maksymalnym szacunkiem, tak to trzeba robić. Bardzo pomogłem klubowi. Zawsze słuchałem tego, co mówiło się o płacach, zawodnikach… Przed przybyciem do Barcelony poczyniłem wielki wysiłek, zarabiałem mniej niż poprzednio. Nie jestem jednym z tych, którzy lubią o tym rozmawiać. Przez cały sezon nie wypowiadałem się często, tylko na początku. Pytania były, jakie były, dlaczego nie gram, a odpowiadałem szczerze, nie mówiąc nic złego. Mam nadzieję, że Barça zrobi wszystko dobrze w kontekście przyszłości pod względem finansowym i sportowym. Życzę moim kolegom, żeby zdobywali trofea, zasługują na to. To zawodnicy o wysokim poziomie i umiejętnościach. Wiemy jednak, że Barça jest w trudnej sytuacji finansowej, mam nadzieję, że sprawy będą układać się dużo lepiej.
Opublikowano informację, że obniżyłeś pensję. Dlaczego to zrobiłeś?
Jestem kimś, kto lubi futbol, choć aspekt finansowy zawsze jest ważny. Najbardziej w życiu, po moim synu, lubię grać w piłkę. Być szczęśliwym, walczyć, podróżować z kolegami, lubię to wszystko, co jest w futbolu. Nie miałem żadnego problemu, żeby zrobić takie rzeczy, ponieważ najważniejsze jest bycie szczęśliwym.
Drzwi do Barcelony zostały zamknięte na przyszłość?
Mam kontrakt, zawsze wypowiadałem się dobrze o klubie, tylko nie miałem szczęścia z tym trenerem. Barça to jednak zawsze Barca. Inny może zastanowić się 10 razy, czy stamtąd odejść, ale ja muszę wybrać pomiędzy byciem rok bez gry a walką o trofea, graniem w Lidze Mistrzów, wystąpieniem w 30-40 spotkaniach… Wybieram grę. Skupiam się na tym i jestem z tego zadowolony, nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu z Besiktasem i myślę, że będę tam bardzo szczęśliwy.
Żałujesz podpisania kontraktu z Barceloną?
Nie, nigdy. W życiu są takie sprawy, które muszą się wydarzyć, które się zdarzają. Walczyłem całe życie i całą karierę, jestem bardzo ambitny, konkurencyjny, osiągnąłem poziom Juve i Barcelony. Wiem, że mogę grać w tej drużynie, po prostu nie dali mi szansy na rywalizację, na wejście do zespołu, by więcej pomóc.
Okazano ci brak szacunku?
Trener tak.
Jak przeżywałeś tygodnie okienka transferowego, kiedy mówiło się o twoim powrocie do Juventusu czy włoskiej piłki?
To prawda, że wiele się mówiło. Sytuacja tych drużyn nie była łatwa. Niewiele klubów miało świetne okienko, tylko PSG, nie wiem, jak to osiągnęli, a poza tym tylko Anglicy zrobili wielkie transfery. W Hiszpanii działo się bardzo niewiele, podobnie we Włoszech. To było stresujące, myślałem: „co się stanie z moją sytuacją?”. Dopóki nie otrzymałem tego telefonu byłem skupiony na trenowaniu i przygotowywaniu się, ale to było bardzo trudne.
Na koniec Pjanić przyznał, co go skłoniło do tak szczerego wyznania, nawet bez potrzeby zadawania pytań przez dziennikarza. – Nigdy nie mówiłem o tych rzeczach, ale myślę, że ważne jest, aby wiedzieć, przez co naprawdę przeszedłem. Potem każdy ma swoje opinie i prawo do przemyślenia, ale nigdy nie byłem osobą, która mówi cokolwiek, tylko to opowiada o rzeczach takimi, jakie są. Akceptuję wszystko. Przeszedłem trudny okres, bardzo, bardzo trudny, ale to wszystko. Będę walczył do końca o siebie, ponieważ wiem, co mogę dać.
Komentarze (177)
Ten wywiad potwierdza tylko to co mówili piłkarze z klubów, których był managerem. To nie jest człowiek dla całego zespołu, który prowadzi. On prowadzi selekcję ludzi i tylko nad nimi pracuje. Tak niestety nie może być. Rok temu bym tego nie napisał, bo uważam, że trener powinien przepracować rok z zespołem. Ale teraz dołączam do tych co mówili : Koeman OUT.
Sam Pep Guardiola miał podobnie z takimi piłkarzami jak Zlatan Ibrahimovic, Yaya Toure, Samuel Eto'o, Mario Gotze czy Joe Hart. Pep pracując w Bayernie pytany o Gotze odpowiedział że jest skupiony na zawodnikach ważnych dla zespołu i nie było tematu.
Sokół śpiewał "Jestem bliski dla bliskich" - Koeman jest szczególnie bliski dla zawodników w których wierzy - dobrą wiadomością jest że wierzy w większość naszej młodzieży i to jest fakt. Wrzućmy na tapetę takiego Minguezę i to co mówi w wywiadach:
1. "Koeman był trenerem, który bardzo mi pomógł. Zrobił dla mnie materiały wideo z korektami taktycznymi, technicznymi… Bardzo mnie cieszy jego pozostanie w klubie."
2. "W moim przypadku być może zacząłem grać z konieczności, bo nie było nikogo innego, ale trener pokazał, że wiek nie ma dla niego znaczenia. To daje wielką motywację. Nie wiem, czy z innym szkoleniowcem byłoby tak samo, jestem bardzo wdzięczny Koemanowi. Mógł wziąć innego stopera z rezerw, a on dawał mi minuty nawet po powrocie kontuzjowanych. Pytał się mnie, jak się czuję, czy mógłbym grać też na boku obrony. Trener rozmawia tak z członkami pierwszego zespołu, ale też np. z Ilaixem czy Konradem."
3. "Oczywiście, że przeszkadza mi, gdy jestem zmieniany po pierwszej połowie, ale jestem wdzięczny Koemanowi, że podszedł do mnie i zapytał, czy rozumiałem zmianę w meczu z PSG. Powiedział mi, że gra jeden na jednego przeciwko najlepszym napastnikom, z żółtą kartką na koncie, to zbyt duże ryzyko. Byłem mu bardzo wdzięczny, uspokoił mnie. Zrozumiałem to."
4. "Mam nadzieję, że Koeman zostanie na następny sezon, jestem mu bardzo wdzięczny za wszystko, co mi dał."
5. "Zdaję sobie sprawę, że zacząłem grać z konieczności, ale później Koeman zaufał mi i innym młodym. Musimy odwdzięczyć się mu dobrą grą, nastawieniem, chęciami. To sprawiło, że dalej gram."
6. "Koeman daje szanse młodym zawodnikom. Ale przede wszystkim doceniana jest ciągłość ciężkiej pracy"
7. Koeman z racji tego że był obrońcą "wymaga więcej. Piłkarze jednak tego chcą i potrzebują, by się poprawiać. Koeman dużo mi doradza. Na początku często faulowałem, a on wbił mi do głowy, że dobrze jest wchodzić mocno, ale z umiarem, wiedzieć, kiedy lepiej poczekać. Takie rzeczy sprawiają, że jestem lepszy."
8. "Był trenerem, który dał mi pewność siebie."
Podobne komentarze można znaleźć w wywiadach na tej stronie czy w materiałach BarcaTV od większości innych zawodników młodego pokolenia - Araujo, Desta, Pedriego itd. Nawet nowe twarze z Gavim, Nico czy Demirem też dorzucili wiele pochwał za indywidualne podejście, empatię oraz motywowanie do lepszej gry.
Planes i Alemany są zachwyceni tym jak zarządza naszym największym kapitałem czyli młodzieżą.
Koncepcją na poprzedni sezon było dawanie szans i budowanie młodzieży - Koeman podobnie jak trenerzy których wymieniłem na początku wpisu nie pieści się w tańcu - absolutnie skupiony jest na budowaniu zespołu przyszłości (albo podwalin zespołu przyszłości jak kto woli) - nie będzie zabawiał gwiazdeczek, nie będzie reagował na żale zawodników którzy nie grają.
Pjanic przedstawił swoją wersję wydarzeń, jest rozżalony, rozemocjowany i sfrustrowany tym że nie odniósł sukcesu w Barcelonie - być może w złym momencie trafił do Barcelony, ale jego gra w pierwszej części sezonu nie broni się absolutnie niczym. Pamiętam jak został zdjęty z boiska w jednym meczu po 45minutach - jego gra była takim dramatem - w drugiej połowie sezonu gdy drużyna miała serię zwycięstw i dzielnie goniła Atletico Pjanic już praktycznie nie grał w ogóle... Ego nie pozwala mu przyznać się do tego że przegrał rywalizację z dzieciakami.
Wprowadził dobre rzeczy dał szanse młodym ale dał ciała i zmarnował wielu zawodników
Ktoś powie zaraz, że jak się nie gra to od razu wina trenera, ale Ronald w każdym klubie miał jakieś przeboje z zawodnikami.
Jak ten chłop potrafi zbesztać zawodnika po założeniu udanej dziury to serio jest z nim coś nie tak ;p
A jeżeli on nawet treningów tych zawodników nie ogląda, nie mówi jakie ma ktoś mieć zadania na boisku, nie daje wskazówek to już całkowity dramat. Na to nie ma usprawiedliwienia.
Oczywiście pjanic nie grał nie wiadomo jakiego futbolu, ale z racji samego doświadczenia to on powinien wchodzić z ławki na derby z Realem czy mecz z PSG czy Napoli, a nie 17 letni moriba, który i tak na końcu odszedl.
Na kazde miejsce i minuty trzeba sobie zapracowac nie wazne ile juz osiagnales.
1. Nie stać nas na takiego trenera
2. Nie będzie zainteresowany trenowaniem dzieciarni - większość kluczowych dla przyszłości zawodników jest w wieku 17-22 lat, a nie 24-28 lat.
3. Nie stać nas na obsługę porzeb transferowych takiego trenera
4. Żaden trener z topu lub dobrze rokujący wielki talent trenerski nie będzie chciał sobie psuć nazwiska nawet wieloletnim (oby nie) oklepem od największych rywali w lidze, a już nie mówiąc o LM. Odskok sportowy samego Realu i Atletico latem 2022 może być bardzo widoczny.
Podsumowując mamy wiele talentów, ale jeszcze bez doświadczenia - żadna z naszych młodych nadziei nawet 3-4 sezonów w dorosłym futbolu nie jest. Co innego wprowadzać do dojrzałego zespołu 1-2 młodych zawodników co rok, a co innego robić to hurtem. To nie gra w FIFĘ - najpierw dzieciaki muszą nauczyć się grać z dorosłymi, a potem można wymagać czegoś więcej. To mozolna i ciężka praca dla wszystkich, a Ty piszesz jakby przyszedł taktyk i nagle co? Bo ja niewiem co by miał robić jak praca u podstaw jest potrzebna...
Pep pogonił Zlatana, ale nie można mówić że nie dał mu szansy. Po Prostu Messi w ciasnej klatce zajął całe miejsce i strzelił 90 goli, ciężko tam było Zlatana zmieścić. Eto'o Pepowi nie pasował, a jednak w składzie go zmieścił.
Generalnie chyba klarowniejszy był w tych śliskich decyzjach. Koeman chyba przy całej bezpośredniości, akurat nie ma jaj żeby pogadać z graczami których nie widzi i buduje z ambitnymi ludźmi konflikty. W Barcelonie też jest łatwo wymienialna grupa piłkarzy, którym nawet jak nie idzie to grają i taka którzy siedzą choćby nie wiadomo co, a trofea jakoś strasznie Koemana nie bronią.
Czyżby spisek? A może nieznajomość fachu trenerskiego u ww.?
Dlaczego Puig nie pójdzie na wypożyczenie żeby grać, żeby udowodnić swoją wartość wszystkim dookoła, jak i sobie?
Jeden i drugi nie szczędzili języka w prasie. Być może Rolando tego nie akceptuje i tyle.
Widząc sposób w jaki piszesz, słowo "chłopczyku" to bardzo trafne określenie Twojej osoby.
Składnia, interpunkcja, zaimki osobowe - wszystko to leży u Ciebie jak u chłopca.